Głupi rower. Dość prosta konstrukcja jak na dzisiejsze możliwości. Niezliczone tysiące godzin gdzie tryby łańcucha, korby, przerzutek działają w jedności z trybami kolan, całego ciała i serca.
Droga nieznana, nie wiesz co za zakrętem, nie wiesz dokąd dojedziesz wieczorem. Sztuka przyjmowania rzeczywistości, wiatru w oczy i wiatru w plecy, nawierzchni dobrej do jazdy i trudnej, terenu płaskiego i górzystego. Nie wiesz czy będzie deszcz czy upał? Jedziesz. Rowerujesz.
Jedziesz z ludźmi. Sam, ale w łączności, wielkiej zależności. Ktoś wolniej, ktoś szybciej. Jeden spokojnie się porusza, drugi gwałtownie, niepewnie. Uczysz się być ze sobą i uczysz się być razem.
Jak nauczysz się być sam ze sobą, samemu jechać, to możesz podzielić się przestrzenią, to może być więcej życia, bycia razem, to można jechać dalej, a wcale nie o kilometry tylko chodzi.
Mógłbym dużo tych refleksji i bardziej je rozwijać.
Zgodnie z tym co tu w Lizbonie przeżywamy teraz na Światowych Dniach Młodzieży, to jak Maryja z pośpiechem przez góry dotarła do Elżbiety, napiszę że i my po Festiwalu Życia w Kokotku z pośpiechem dojechaliśmy. I dojechaliśmy razem z moim rowerem i wieloma ludźmi z rowerami do Jerozolimy, do Maroka, dwa razy na Nordkapp, wokół Wysp Brytyjskich, do Santiago, wokół Morza Czarnego, na Syberię, wokół Islandii i dużo więcej, ponad dwa razy kulę ziemską dookoła na naszych wyprawach.
Nasze wyprawy to miniaturka życia. Jechać dalej to żyć coraz bardziej. Mimo niepewności i przeszkód, kochać coraz bardziej, przyjmować rzeczywistość, być za wszystko wdzięcznym, bo mieć otwartość na to co dalej.
Dziękuję ministrantom, którzy dawno temu kupili mi ten rower w Katowicach. Jeździ dalej, czasem się sypie, ale Bogu dziękuję, że po ludzku już niewiele warty. Ale co jest warte? O co w życiu chodzi?
O to by żyć.
To żyjmy.
Rowerujmy dalej.
Napisz komentarz
Komentarze