W swoich zbiorach posiada sygnatury m.in.: Kard. Karola Wojtyły, Benedykta XVI (w encyklice "Deus caritas est"), Wisławy Szymborskiej, Czesława Miłosza, Stanisława Lema, Ryszarda Kapuścińskiego, Stinga, Eda Sheerana, Czesława Niemena, Marka Grechuty, Anny German i wielu, wielu innych.
O koncercie Hollywood Vampires w Polsce gostyninianin dowiedział się kilka miesięcy wcześniej i już wtedy rozpoczął przygotowania do wyjazdu.
– Kilka dni przed datą wydarzenia przeprowadziłem "śledztwo" mające na celu znalezienie informacji w jakim hotelu będą przebywać gwiazdy. W dniu koncertu wyczekiwałem przez kilkanaście godzin pod hotelem w towarzystwie fanów grupy. Liczyliśmy na to, że któryś z członków zespołu wyjdzie na spacer po stolicy – opowiada nam Michał.
Jednak dopiero ok. godz. 15, kiedy muzycy wyjeżdżali na próbę, wyszli z hotelu. Do tego czasu znacznie powiększyło się grono chętnych na spotkanie swoich idoli, czego konsekwencją było umieszczenie przez ochronę barierek oddzielających ludzi od przejścia do autobusu, którym przemieszczali się artyści. Wtedy też udało mu się uzyskać podpis gitarzysty słynnego rockowego zespołu Aerosmith – Joe Perry'ego.
– Koncert odbył się 12 czerwca br. na Torwarze. Tuż po nim dochodziły do mnie sprzeczne informacje. Jedni twierdzili, że supergrupa od razu po zakończeniu widowiska jedzie prosto do Pragi, gdzie następnego dnia mieli koncert, natomiast drudzy przekonywali, że wrócą do hotelu. Po dokładnym sprawdzeniu terenu wokół hali i przekonaniu się, że nie ma tam jakichkolwiek szans na dostęp do gwiazd postanowiłem wrócić do hotelu, gdzie po ok. 10 minutach nadjechał dobrze znany autobus. Zostaliśmy poinformowani, żeby zachować spokój, gdyż każdy przejaw paniki zakończy się ewakuacją artystów. Pierwszy wyszedł Joe Perry, lecz tylko pozdrowił fanów i wszedł do hotelu. Po nim przyszła kolej na Alice Coopera - żywą legendę heavy metalu, który rozdawał autografy po obydwu stronach barierek. Mnie również podpisał okładki dwóch płyt – wspomina Bazela.
Napięcie wzrosło, gdyż zbliżał się moment wyjścia największej gwiazdy zespołu, czyli jednego z najsłynniejszych aktorów na świecie - Johnny'ego Deppa. Aktor okazał się bardzo miły i cierpliwy w stosunku to swoich wielbicieli. Przez kilka minut składał podpisy oraz pozował do zdjęć – stało się tak również w przypadku gostyninianina.
– Jednak nadal nie miałem zdjęć z Perrym i Cooperem, więc po kilku kolejnych godzinach spędzonych pod hotelem dnia następnego, udałem się na lotnisko Okęcie, skąd zespół odlatywał do Czech. Na miejscu czekało już 10 fanów. Po kilkunastu minutach podjechały 3 vany, z których wysiedli muzycy. Gdy nas zobaczyli podchodzili po kolei, podpisując płyty oraz zdjęcia, jak i fotografowali się przez chwilę – relacjonuje 22-latek.
Wyjazd zakończył się sukcesem. – Do tej pory nie mogę uwierzyć, że spotkałem tak wybitnych Artystów – kwituje kolekcjoner z Gostynina.
Więcej o pasji Michała wkrótce.
christo
Napisz komentarz
Komentarze