Chodzi o to, że budżet się nie spina o 11 mln zł. Czy to dużo? Nie chce mi się w to wnikać. Dość powiedzieć, że to przy wynoszącym 105 mln zł budżecie to jakieś 10 proc. Każdy kto czymkolwiek zarządza wie, że zrobienie 10 proc. oszczędności to nie jest jakieś wielkie wyzwanie. No, ale trzeba by nie zaczynać od podwyżek dla samego siebie. Sama pensja Pani Burmistrz to trochę ponad 200 tys. Zakładam, że ściągani fachowcy też zarabiają godnie więc teraz biadolenie jest zabawne.
A po co biadolenie? Ano to słychać w tym nagraniu. No więc z tego co mówi Pani skarbnik trzeba podnieść podatek od nieruchomości. W słusznych czasach Włodzimierza Śniecikowskiego odbiegał on od maksimum o kilkanaście groszy, a ten wredny Paweł Kalinowski z ludzi nie zdzierał i brakuje 4 zł do maksimum. Urzędnicy będą mieli więc proste rozwiązanie na swoje problemy. Podniosą podatek od nieruchomości i natychmiast sytuacja ich budżetu się poprawi. Może przyznają sobie podwyżki za dobrze wykonaną robotę. A zapłacą wszyscy podatnicy.
Lubię podwórkową politykę. Ale a propos jak wybitnie trudnej sytuacji budżetowej, to miłościwie nam Panujący Donald Tusk w budżecie ustalił, że dochody budżetu państwa wyniosą 682 mld zł, a wydatki ok. 866 mld zł. Deficyt w skali kraju ma wynieść 184 mld zł. Co ważne deficyt zwiększono już po 13 grudnia o dodatkowe 20 mld zł. I wszyscy żyjemy.
Napisz komentarz
Komentarze