Różne sytuacje z życia codziennego, wobec których komentarze zdają się nie milknąć, pokazują interesującą prawdę. Jak stwierdza ks. prof. Wojciech Węgrzyniak w jednym ze swoich wpisów na blogu, homo sapiens jest na wymarciu. Powstaje natomiast nowy gatunek ludzi – homo emoticus. Homo sapiens kierował się przede wszystkim rozumem, który pozwalał mu na ważne rozróżniania, w tym na dostrzeżenie wyjątkowej roli człowieka pośród innych istot stworzonych. Natomiast homo emoticus na pierwszym miejscu stawia emocje. Miejsce rozumu zajęły więc uczucia i emocje. Ks. Węgrzyniak stwierdza: „I jeśli emocjonalnie związany jest bardziej ze zwierzętami niż z ludźmi, to dla niego nie będzie problemem, że więcej miłości daje psu niż swojej mamie. Bo skoro pies jest bardziej kochany niż mama, to czemu mam jej więcej poświęcać uwagi. I skoro bardziej przywiązany jest do zwierząt, to większym skandalem będzie dla niego mówienie, że pies ‚zdycha’ niż aborcja małych dzieci”.
Jak zauważa krakowski Profesor, „wartościowanie zależy od stopnia przywiązania”. Tak więc jeśli „ktoś jest mocno emocjonalnie związany ze swoim zwierzęciem, że żadne racjonalne tłumaczenie nie dotrze, bo jest słabsze niż emocje. Co więcej, każda wypowiedź, która by naruszała jego dobrostan emocjonalny, będzie hejtowana, bo tak jak homo sapiens nie cierpi braku logiki i spiera się szukając coraz to nowych dowodów, tak homo emoticus nie cierpi wszystkich, przez których budzą się w nim negatywne emocje i rzuci wszystkie emocje, by zniszczyć tych, którzy jawią się mu jako wrogowie dobrego poczucia”. Tak więc „jak homo sapiens szukał prawdy w całym wszechświecie, tak homo emoticus szuka zawsze czegoś co będzie bodźcem dobrych wrażeń”.
Zatem igrzyska, rozumiane jako dobra zabawa, która unosi emocje i uczucia „pod sufit”, wydaje się dziś wyznacznikiem, normą i sposobem postępowania, rodząc daleko rozwinięty indywidualizm. W orędziu na IV Światowy Dzień Dziadków I Osób Starszych (w tym roku obchodzony 28 lipca) papież Franciszek snuje taką refleksję: „Jednym z najbardziej oczywistych znaków naszych czasów wydaje się przejście od „my” do „ja”. Jedną z ofiar tej kultury indywidualistycznej jest rodzina, będąca pierwszym i najbardziej radykalnym sprzeciwem wobec idei, że możemy ocalić siebie o własnych siłach. Kiedy się jednak starzejemy, wraz z opadaniem sił, ułuda indywidualizmu, iluzja, że nie potrzebujemy nikogo i jesteśmy w stanie żyć bez więzi, jawi się w całej swej prawdzie”.
Tak więc postawa egoistyczna prowadzi do samotności. Wtedy życie traci swój smak. Warto zatem przy okazji IV Światowego Dnia „okazać czułości dziadkom i starszym z naszych rodzin, odwiedźmy tych, którzy są zniechęceni i nie mają już nadziei, że inna przyszłość byłaby możliwa. Przeciwstawmy postawie egoistycznej, prowadzącej do zniechęcenia i samotności, otwarte serce i radosną twarz”.
Napisz komentarz
Komentarze