Znaczącym elementem insurekcji kościuszkowskiej było powstanie wielkopolskie. Jego wybuch sprawił, że król pruski zrezygnował z oblegania Warszawy, by swe siły skierować do walki z powstańcami.
W „Dziejach Gostynina i Ziemi Gostynińskiej” (rozdział „Od zaboru pruskiego do powstania listopadowego 1793–1831”) Janusz Szczepański zwraca uwagę na niewielkie zainteresowanie powstaniem w powiecie gostynińskim. Wśród mieszkańców Gąbina i okolicznych wsi znaczny odsetek stanowiła ludność niemiecka, która miała zdecydowanie negatywny stosunek do powstania. Mieszkająca w miastach ludność polska i żydowska również niezbyt chętnie patrzyła na poczynania uczestników insurekcji. „Gazeta Berlińska” donosiła jednak w sierpniu 1894 roku, że w okolicach Gąbina nie brakowało powstańczych jednostek.
Oczyszczenie brzegów Wisły od powstańców spadło na barki pułkownika Shekelyego, który w swej antypowstańczej działalności oznaczał się szczególnym okrucieństwem. Na przełomie sierpnia i września przeszedł on niczym tajfun Ziemię Gostynińską, rabując i niszcząc kościoły, klasztory i dwory, za co potępiła go nawet spora część Niemców. Skazał na śmierć kasztelanową rawską Krystynę Mikorską (żonę starosty gąbińskiego), która usiłowała nieść pomoc powstańcom. Wyrok został jednak uchylony przez władze pruskie, a kasztelanowa trafiła do więzienia w Toruniu, w którym przebywała również kasztelanowa gostynińska Teresa Lasocka.
Nocą z 5 na 6 września rozpoczął się odwrót spod Warszawy oddziałów pruskich, które obsadziły granicę zaboru pruskiego i z całą mocą zaczęły zwalczać oddziały powstańcze. W okolicach Gąbina, Włocławka, Łęczycy i Sieradza działał liczący 800 osób konny oddział powstańców dowodzony przez generała Mniewskiego, który 9 września został zaatakowany przez cztery szwadrony huzarów, dwa bataliony piechoty i regiment artylerii pod dowództwem generała majora Kurta Christopha von Schwerina (grafika).
Za tydzień o działaniach Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego na Ziemi Gostynińskiej.
Napisz komentarz
Komentarze