Zamknięty ośrodek formalnie nie jest więzieniem. Powstał na mocy ustawy z 2013 roku. Właśnie tam mają trafiać przestępcy, którzy już opuścili więzienie, ale wypuszczenie ich na wolność jest zbyt niebezpieczne.
W Gostyninie siedział Mariusz Trynkiewicz, który został skazany za zabójstwo czterech chłopców w 1988 roku. Obecnie przebywa w więzieniu.
Głodówka. Piją mocno osłodzoną herbatę
– Jedynym postulatem pacjentów są zmiany legislacyjne dotyczące ich pobytu w ośrodku – mówi Agnieszka Jędrzejczak, dyrektorka Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie
I dodaje: – Z obserwacji personelu wynika, że część protestujących pacjentów pije mocno osłodzone napoje, niektórzy wybiórczo pobierają wybrane przez siebie posiłki. Dodatkowo w tygodniu poprzedzającym protest pacjenci zakupili artykuły spożywcze, w tym słodycze.
Pacjent czy więzień. List otwarty osadzonych
Protestującym chodzi o to, że formalnie są pacjentami, ale traktowani są podobnie jak więźniowie. Nie zgadzają się także na obecne prawo i umieszczenie ich w ośrodku po odbyciu kary więzienia.
Przypomnijmy, że do Gostynina kieruje sąd, który rozpoznaje każdy z przypadków. Tymczasem osadzeni punktują, że to kara, a nie można być ukaranym ponownie za ten sam czyn.
„Zasada ne bis in idem wyklucza, by w przypadku gdy istnieje prawomocne orzeczenie, można było wszcząć lub kontynuować postępowanie karne za te same czyny.
Ponadto nie godzimy się na zastosowanie wobec nas prawa działającego wstecz (zasada lex retro non agit) czy zignorowanie zasady proporcjonalności, czyli zastosowanie jedynie takich środków, które są niezbędne dla osiągnięcia konkretnego celu, a nie stosowanie izolacji postpenalnej pod pozorem konieczności prowadzenia terapii” – czytamy w liście otwartym pacjentów ośrodka.
Osoby przystępujące do protestu nie biorą udziału w spotkaniach terapeutycznych.
Napisz komentarz
Komentarze