Jakie życie, taka śmierć

Jakże kruche jest ludzkie życie. Jak szybko przemija czas. Współczesny człowiek nie chce rozmawiać o śmierci, choć ona jest jedyną rzeczą, której możemy być całkowicie pewni. Jakże musi być szalony ten, kto z „używania” czyni cel życia, kto zamyka oczy na oczywistość, że żyjemy, aby umrzeć i że od nas samych zależy jaka będzie śmierć, od tego jak żyjemy i co jest dla nas najważniejsze, w czym pokładamy ufność – w dobra przemijającego świata czy w dobra duchowe: „Nie gromadźcie skarbów na ziemi, gdzie mól i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21).

Zanurzanie się w złudzenia jest ucieczką od rzeczywistości. Codziennie ocieramy się o śmierć, chociażby czytając klepsydry lub doświadczając jej w rodzinie czy w sąsiedztwie. Ludzie umierają niezależnie od wieku, statusu społecznego czy bogactwa. Pewność śmierci odkrywa inną pewność – umierając, zostawiamy wszystko, co na tej ziemi zgromadziliśmy, co osiągnęliśmy przez całe życie: dyplomy, sukcesy, prestiż, dobra materialne oraz marzenia: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” (Łk12,20). W związku z tym rodzi się pytanie o sens życia. Po co żyję, skoro i tak umrę? Skoro nie mogę dodać do swego życia nawet jednej chwili? Jestem tylko pielgrzymem, który wędruje po tej ziemi do jedynego celu – do zbawienia. Ten cel nie jest utopią. Drogą prowadzącą do tego celu jest Jezus Chrystus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6).

Nie wiem, kiedy i w jakich okolicznościach zakończę to pielgrzymowanie, ale nie „wypieram” ze świadomości, iż to nastąpi, czy tego chcę, czy nie. To, co za mną już przeminęło. Co mnie czeka jutro jest tajemnicą. Moje jest tylko „teraz” i ode mnie zależy, jak je przeżyję, co wybiorę: dobro czy zło? Czy kocham bliźniego tak mocno, że mogę przebaczyć, aby mi Bóg także przebaczył? Czy już dziś szukam Boga, przed którym kiedyś stanę twarzą w twarz niezależnie od tego, czy wierzę, czy nie? Tylko wtedy już będzie za późno na zmianę życia, ponieważ niespodziewanie zostanie przecięta jego nić… Myślę, że będzie to chwila, w której zobaczę całe swoje życie jak na dłoni i to będzie niepodważalna prawda o mnie „jakie życie, taka śmierć”, jaka wiara taka nadzieja: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby ludzie wam czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest [istota] Prawa i Proroków.” „I otrze z oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły.” (Ap 21,4).

Jesteśmy przeznaczeni do tego, aby żyć wiecznie: „Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi. Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci” (Mdr 1,13-15). Biblia jest prawdziwie księgą życia „(…) dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności” (Mdr 2,23). W zamyśle Bożym człowiek był nieśmiertelny, więc skąd wzięła się śmierć? „A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (Mdr 2,24). Jezus mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? – pyta Jezus (J 11,25-26). Wierzę, mocno wierzę, że… po drugiej stronie czeka życie wieczne bez cierpienia, bez trosk, że „dobry Ojciec obetrze z moich oczu ostatnią łzę”.

Myślenie o nieuchronności śmierci nie jest proste… wymaga wielkiej pokory. Nie znam „ani dnia, ani godziny”, więc staram się być gotowa poprzez sumienne wykonywanie swoich obowiązków ufając w Boże miłosierdzie. Staram się żyć w łasce uświęcającej przez żal za grzechy i spowiedź, przez pełny udział w Eucharystii, w której Jezus pokrzepia i umacnia. Życie w łączności duchowej z Bogiem daje pokój serca. Wiem, że zmarli nie mogą już naprawić swoich błędów, ja, póki żyję, mogę. Byłabym bardzo lekkomyślna, gdybym zmarnowała szansę, którą daje mi Bóg dziś – co jutro, nie mogę wiedzieć, więc dla mnie najważniejsze jest dziś… póki żyję, wciąż mogę wybierać – zbawienie czy potępienie… zdecydowanie wolę NIEBO!

Jezus potrzebuje świadków wiary: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami (…) aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Aby świadectwo było wiarygodne, musi być głoszone mocą Ducha Świętego. „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32-33). Nie wstydzę się, Jezu, że w Ciebie wierzę, że nasłuchuję, co do mnie mówisz w swoim słowie. Nie wstydzę się, że spotykam się z Tobą w Eucharystii, nie tylko w niedzielę, ale także każdego dnia. Nie lękam się mówić o Twojej miłości do mnie i do każdego człowieka i o tym, że zawsze czekasz: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28).

O, jak bardzo jestem utrudzona życiem, wiekiem, chorobami! Do kogóż pójdę? Kto ulży moim ciężarom, kiedy nawet medycyna jest bezradna? Kto w takiej sytuacji pokrzepi mojego ducha, gdy ciało coraz słabsze? Tylko Jezus i tylko On wszystko może – „nie ma problemu, którego Bóg rozwiązać by nie mógł”: „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,29-30). Wierzę…

Co to znaczy wierzyć? To coraz bardziej poznawać Chrystusa w Piśmie Świętym. Być zasłuchanym w Jego słowo jak Maryja. Nosić to słowo w sercu i rozważać, co miałoby znaczyć. Oczami wiary dostrzegać obecność Boga w zwykłych codziennych wydarzeniach, być wrażliwym na natchnienia Ducha Świętego i posłusznym Bożej woli. Nieść Dobrą Nowinę wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Być wiarygodnym świadkiem Bożej miłości tzn. żyć tym, co się głosi i w ten sposób stawać się żywą Ewangelią w świecie… po prostu zakochać się w Jezusie i kochać każdego człowieka tak jak Jezus. Życie w bliskiej relacji z Bogiem, to przedsmak nieba już tu na ziemi. Uwierzcie, naprawdę warto…

Krystyna Sobczyńska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Takitam 23.05.2019 11:21
Panie Wiktorze, jest życie i jest śmierć, jest zło i dobro, czy się komukolwiek podoba czy nie. Cokolwiek wymyśli się innego będzie bzdurą. Prawda jest jedna a nie setki nieprawd wymyślonych przez ludzi, pod siebie. Po śmierci pozostaje po nas dobro albo zło, jedno lub drugie mamy wybór, wziąć tam poza śmierć. Odrzucanie Boga to jak chowanie głowy w piasek – nic nie zmieni. Życzę rozwagi i otwartości serca – pozdrawiam.

Paranoja instytucji 22.05.2019 05:39
Przecież ludzie nie mogą żyć bez normalnie, tylko są ubezwłasnowolnienie przez innych ludzi. Jak to pisała Maria Czubaszek " Życie jest za piękne aby żyć normalnie". A słowa piosenki idealnie pasują do takich durnych artykułów jak ten " wszyscy mamy źle w głowach , zlebzyjemy". Albo słowa tej piosenki " prawo silniejszegondawka znieczulenia" m Przecież prawem cLowieka jest nakazywanie drugiemu człowiekowi jak ma żyć, i gardzenie biednym człowiekiem a szanowanie majetnego człowieka? Czyż nie tak wygląda poszukiwanie sensu życia które trwa od stuleci. Tylko hipokryzja i ironizm pozwalają mi jeszcze znosić głupotę innych ludzi , głupotę władz która kradnie pieniądze aby być uznawana za dobrą władze.

ANNA 21.05.2019 11:28
Niby oczywista prawda, a większość z nas całe życie poświęca na rzeczy tak nieistotne i bez znaczenia. Zrozumieć śmierć to pojąć życie,niby proste to czemu tak trudne?

wiktor 21.05.2019 17:21
Pani Aniu,wieki wpajania strachu przed piekłem,wieki dawania płonnej nadziei,dasz majątek ,masz zbawienie...efekt widać w Polskim społeczeństwie,ślepa wiara w każde słowo które wypowie pleban,a takie to jest proste...czytać,szukać ,czytać....Jak ma się kasę to nawet można osobiście zwiedzić miejsca,które pokazują kto nas stworzył,kto prowadził za rączkę..itd. Może to administrator puści,jeśli nie to trudno.

do wiktor 21.05.2019 07:13
Panie Wiktorze cytuje Pan Lenina, który właśnie twierdził, że religia to opium dla mas. Dla Pana ten zbrodniarza, jak widać, jest wiecznie żywy. Współczuję Panu doboru takich autorytetów!

wiktor 20.05.2019 20:16
Religia opium dla mas....,,,śmierć to jest dopiero początek.czytać ,czytać,i czytać...nie wierzyć w słowa ludzi którzy sami nie wiedzą ...jaka jest prawda.

Takitam 20.05.2019 19:12
[i]"Być wiarygodnym świadkiem Bożej miłości tzn. żyć tym, co się głosi i w ten sposób stawać się żywą Ewangelią w świecie… po prostu zakochać się w Jezusie i kochać każdego człowieka tak jak Jezus"[/i]. To jest właśnie sens życia, bo doświadczenie miłości jest największą siłą dająca sens życia. Super felieton i pełen Ducha św. prawdziwy. Pozdrawiam autorkę.

pochmurnie

Temperatura: 9°CMiasto: Gostynin

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 9 km/h

Ogłoszenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama