Rola rodziny w opiece nad chorym człowiekiem

To temat bardzo trafiony. Kiedy jesteśmy młodzi, atrakcyjni, zdrowi i oczywiście możemy pomóc w różnym stopniu innym jesteśmy potrzebni, najlepsi.

A potem kiedy życie pokazuje różne losy, jesteśmy nieraz sami, zdani na siebie. Lub osoba, która opiekuje się chorym, starszym jest pozostawiona samemu sobie. Najlepiej widać na kogo możemy liczyć, kto pomoże i okaże miłosierdzie. Czy liczy się drugi człowiek mimo upływu lat i choroby. Mentalność naszego społeczeństwa bywa różna.

„Przedstawiciele medycyny dość późno zauważyli ten oczywisty, wydawać by się mogło, fakt. Dostrzeżenie znaczenia rodziny wiąże się z nową koncepcją zdrowia i uznaniem dominującej roli czynników pozamedycznych w kształtowaniu zdrowia. Społeczno-ekologiczny model zdrowia tworzący teoretyczne ramy do działań w sferze zdrowia przenosi odpowiedzialność za zdrowie z profesjonalistów na laików (co oczywiście nie oznacza zwolnienia profesjonalistów z odpowiedzialności za to co robią, oznacza jedynie, że nie są oni jedynymi odpowiedzialnymi za stan zdrowia jednostek i całych zbiorowości). Model ten zauważa również nieprofesjonalne formy leczenia, opieki i wsparcia, uznając ich rolę i traktując jako formy komplementarne w stosunku do instytucjonalnego, formalnego systemu ochrony zdrowia”.

„Polska socjologia rodziny może się pochwalić sporym dorobkiem, jeśli chodzi o badania poświęcone relacjom zachodzącym między zdrowiem i rodziną. Analiza sytuacji choroby w rodzinie najczęściej przyjmowała dwa kierunki: wpływ rodziny na chorego i chorobę oraz wpływ choroby na rodzinę. W tym ostatnim przypadku badano przede wszystkim, jak rodzina radzi sobie z tą sytuacja, jakie zmiany i konsekwencje niesie ze sobą choroba w odniesieniu do rodziny jako całości. Badania między innymi wskazują, że funkcjonowanie rodziny w sytuacji choroby któregoś z jej członków zależy przede wszystkim od tego, kto jest osobą chorą i od charakteru choroby. Największe zmiany w rodzinie pociąga za sobą choroba przewlekła. Choroba przewlekła, zwłaszcza pociągająca za sobą ograniczenia w funkcjonowaniu jednostki, oznacza konieczność zaadaptowania do nowej sytuacji i wprowadzenia zmian w systemie rodzinnym.

Rodzina musi przejąć obowiązki osoby chorej i przekazać je pozostałym członkom rodziny, często musi również podjąć dodatkowe obowiązki związane z chorobą. Zmienić się mogą cele i wartości rodzinne, układ ról, sytuacja materialna, realizacja funkcji. Istotnymi czynnikami decydującymi o wielkości tych zmian jest charakter schorzenia i zakres koniecznej opieki, jakiej wymaga chory. Jak wykazują badania, rodzina jest osamotniona w swych działaniach i nie korzysta z pomocy instytucji, które są nastawione na świadczenie pomocy osobom rodziny pozbawionym”.

Choroba ogranicza w znacznym stopniu zewnętrzną wolność człowieka. Niejednokrotnie zdarza się, że także wolność wewnętrzna ulega pomniejszeniu. I to właśnie zdaje się być największym problemem przede wszystkim w ciężkiej chorobie. Jest to oczywiście problem nie tylko dla chorej osoby, ale i otoczenia.

W Liście Apostolskim „Salvifici doloris” Jan Paweł II poszukując sensu cierpienia zwraca uwagę na krzyż.

„1. „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” — pisze św. Paweł Apostoł, odsłaniając zbawczą wartość cierpienia.

Słowa te zdają się znajdować u kresu długiej drogi poprzez cierpienie wpisane w dzieje człowieka i naświetlone Słowem Bożym. Mają te słowa wartość jakby definitywnego odkrycia, któremu towarzyszy radość — i dlatego Apostoł pisze: „Teraz raduję się w cierpieniach za was”.2 Radość pochodzi z odkrycia sensu cierpienia — a odkrycie to, chociaż jest jak najbardziej osobistym udziałem piszącego te słowa Pawła z Tarsu, jest równocześnie ważne dla innych. Apostoł komunikuje swoje odkrycie i cieszy się nim ze względu na wszystkich, którym może ono dopomóc — tak jak jemu pomogło — w przeniknięciu zbawczego sensu cierpienia.

2. Temat: „cierpienie” — pod kątem tego właśnie zbawczego sensu — zdaje się głęboko wchodzić w kontekst Roku Odkupienia jako nadzwyczajnego Jubileuszu Kościoła i ta też okoliczność przemawia za jego podjęciem w tym właśnie czasie. Niezależnie od tego jest to temat ogólnoludzki, który towarzyszy człowiekowi pod każdym stopniem długości i szerokości geograficznej — niejako współistnieje z nim w świecie — i dlatego stale i wciąż na nowo domaga się podjęcia. Wprawdzie Autor Listu do Rzymian napisał, że „całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”,3 wprawdzie człowiekowi znane są i bliskie cierpienia osobników świata zwierzęcego — tym niemniej to, co wyrażamy w słowie „cierpienie”, wydaje się szczególnie współistotne z człowiekiem. Jest tak głębokie, jak człowiek — właśnie przez to, że na swój sposób odsłania głębię właściwą człowiekowi i na swój sposób ją przerasta. Cierpienie zdaje się przynależeć do transcendencji człowieka: jest jednym z tych punktów, w których człowiek zostaje niejako „skazany” na to, ażeby przerastał samego siebie — i zostaje do tego w tajemniczy sposób wezwany.

3. Jeżeli temat cierpienia w sposób szczególny domaga się podjęcia w kontekście Roku Odkupienia, to przede wszystkim dlatego, że Odkupienie dokonało się przez Krzyż Chrystusa: przez Jego cierpienie. Równocześnie też w Roku Odkupienia przypominamy sobie prawdę wyrażoną w encyklice Redemptor hominis: w Chrystusie każdy człowiek staje się „drogą Kościoła”. Można zaś powiedzieć, że w sposób szczególny człowiek staje się drogą Kościoła wówczas, gdy w jego życie wchodzi cierpienie. Dzieje się to, jak wiadomo, w różnych momentach życia, urzeczywistnia się na różny sposób, przybiera rozmaite rozmiary, jednakże w takiej lub innej postaci cierpienie zdaje się być — jest — prawie nieodłączne od ziemskiego bytowania człowieka. Skoro więc człowiek idzie poprzez swoje ziemskie życie w taki lub inny sposób drogą cierpienia, zatem Kościół w każdym czasie, a szczególnie chyba w Roku Odkupienia — winien się spotykać z człowiekiem na tej właśnie drodze. Kościół, który wyrasta z tajemnicy Odkupienia w Krzyżu Chrystusa, winien w szczególny sposób szukać spotkania z człowiekiem na drodze jego cierpienia. W spotkaniu takim człowiek staje się „drogą Kościoła” — a jest to jedna z najważniejszych dróg.

4. Stąd też rodzi się niniejsza wypowiedź, właśnie w Roku Odkupienia: wypowiedź o cierpieniu. Cierpienie ludzkie budzi współczucie, budzi także szacunek — i na swój sposób onieśmiela. Zawiera się w nim bowiem wielkość swoistej tajemnicy. Ten więc szczególny szacunek dla każdego ludzkiego cierpienia wypada założyć u początku wszystkiego, co w dalszym ciągu zostanie tu powiedziane z najgłębszej potrzeby serca — a zarazem też z głębokiego imperatywu wiary. Wokół tematu cierpienia te dwa motywy wydają się szczególnie zbliżać do siebie i z sobą łączyć: potrzeba serca każe nam przezwyciężać onieśmielenie, a imperatyw wiary — sformułowany choćby w przytoczonych na początku słowach św. Pawła — dostarcza treści, w imię której i mocą której ośmielamy się dotknąć tego, co w każdym człowieku wydaje się tak bardzo nietykalne: człowiek w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą”.

Renata Mielniczuk


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
bezchmurnie

Temperatura: 8°CMiasto: Gostynin

Ciśnienie: 1024 hPa
Wiatr: 11 km/h

Ogłoszenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama