Zostałem do niej zaproszony przez pastora Jacka Konickiego z Kościoła Chrystusowego w Płocku, by wspólnie z nim reprezentować ewangelikalny nurt chrześcijaństwa. Byliśmy, z reguły życzliwie, „odpytywani” o różnice pomiędzy ewangelikalizmem a, powszechnie praktykowanym przez zdecydowaną większość Polaków, katolicyzmem. Nad całością dyskusji czuwał, bardzo sympatyczny, ksiądz prof. Mroczkowski – przewodniczący Sekcji Dialogu TNP.
Po raz kolejny uświadomiłem sobie, że warto rozmawiać. Szczególnie w gronie osób, które nie traktują dyskusji jako okazji do „zmasakrowania” adwersarza, ale rzeczywiście chcą poznać alternatywny sposób postrzegania i rozumienia ważnych kwestii, w tym tych dotyczących życia religijnego. Padały pytania o kwestie doktrynalne, moralne, historyczne i społeczne. Nie zabrakło nieco kontrowersyjnych treści, ale cała dyskusja przebiegała w bardzo dobrej atmosferze.
Jednak moja główna refleksja po tej, bardzo przyjaznej, debacie dotyczy nie tyle samej idei rozmowy i dyskusji, ale istoty chrześcijaństwa. Jak się rzeczy mają z chrześcijaństwem w Polsce? Czy to zasadne pytanie w kontekście naszego życia społecznego? Przyjęliśmy narrację wedle której, od dawien dawna, jesteśmy chrześcijanami. Od pokoleń polskość łączy się z chrześcijaństwem. Z dziada pradziada jesteśmy chrześcijanami i kropka. Ta kropka ma tu WIELKĄ wagę! Ta KROPKA często, jak myślę, zamyka drogę do głębszej refleksji nad istotą chrześcijańskiego przesłania i chrześcijańskiej tożsamości. Bo przecież jesteśmy chrześcijanami i… KROPKA! Na potwierdzenie naszego chrześcijaństwa podnosimy kwestie religijnej aktywności, której przejawem jest udział we Mszy Świętej lub, co rzadsze w Polsce, protestanckim nabożeństwie. Odwołujemy się do przyjęcia chrztu, zawarcia kościelnego ślubu. Wskazujemy na wszechobecne w przestrzeni społecznej religijne symbole. Przywykliśmy do obrazu duchownych, głównie księży, na widok których nasz język staje się pełen religijnych słów: „Szczęść Boże”, „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Na większości nekrologów widnieje napis: „Odszedł do domu Ojca”. Czy to wszystko nie świadczy o tym, że w samym centrum naszego życia społecznego pozostaje chrześcijaństwo i jego wartości? Rzeczywistość zdaje się do nas mówić, że jesteśmy chrześcijanami i KROPKA!
Ale może powinno towarzyszyć nam raczej pytanie: „Jesteśmy chrześcijanami?”. Zamiast kropki, pytajnik. To tylko niewielka różnica w znaku interpunkcyjnym. Warto jednak pytać, tak jak warto rozmawiać. Co to znaczy być chrześcijaninem i żyć po chrześcijańsku? A co z tym całym chrześcijaństwem ma wspólnego osoba Jezusa Chrystusa? Kim On był? Żydem? Człowiekiem? Bogiem? Nauczycielem moralności? A co z treścią Biblii? O czym jest ta Księga? Czy mogę ją zrozumieć? Jak ją czytać? Co to znaczy żyć chrześcijańskim życiem? Co wyznacza standardy takiego życia? Czy jest jakieś przeżycie, które pozostaje wspólną cechą chrześcijan? Co jest wyróżnikiem chrześcijańskiego Kościoła? Skąd wiem, że Kościół do którego należę, to właśnie chrześcijańskie zgromadzenie? Kim ja jestem w tym Kościele? A co z duchownymi? Czy chrześcijaństwo to sposób myślenia, czy może coś głębszego – jakieś realne doświadczenie Boga? Jakie miejsce w tym chrześcijańskim życiu jest właśnie przypisane Bogu i Jego woli? Czy można poznać Jego wolę? Czy Bóg może do mnie komunikować? Pytania, pytania i jeszcze raz pytania.
Ale po co się zadręczać takimi pytaniami. Chrześcijaństwo i kropka to łatwiejszy wybór. Pytania mogą tylko niepotrzebnie zburzyć nasze poczucie pewności i zadowolenia. No tak… A co Państwo, ewentualni czytelnicy tego tekstu, sądzicie?
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze