Młodzi aktorzy, w zdecydowanej większości uczniowie gostynińskich szkół, zaprosili widownię do dawnego – wielokulturowego i wieloetnicznego – Gostynina z końca lat 30. XX wieku. W dawnym Gostyninie, w tym na tytułowej ulicy Floriańskiej, mieszkali obok siebie Polacy i ci „inni” – Żydzi. Po sąsiedzku stały domy, które zamieszkiwane przez polskie i żydowskie rodziny. Na ulicy można było usłyszeć polską mowę i, charakterystyczny dla Żydów, język jidysz. Zimową porą jedne dzieci cieszyły się atmosferą Bożego Narodzenia, a inne czerpały radość ze Święta świateł – Chanuki. Jedni modlili się w kościele, inni w synagodze. Po wojnie, w Gostyninie, jak również w wielu innych miejscowościach na ziemiach polskich, nie było jednak już tych „innych”. Jak pisał poeta:
„Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek,
W Hrubieszowie, Karczewie, Brodach, Falenicy.
Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek,
I śpiewu nasłuchiwał z drewnianej bóżnicy.
Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany,
Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto
I wapnem sinym czysto wybielono ściany
Jak po zarazie jakiejś lub na wielkie święto.
(…)
Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem”.
Kres obecności „innych” na gostynińskiej ziemi naznaczony był strachem, bólem pogardy i cierpieniem. „Inni” z Floriańskiej i pozostałych gostynińskich ulic stracili najpierw godność, a potem życie. Ale może to nie było tak cenne życie, bo przecież tylko żydowskie – „inne” – życie? To byli tylko jacyś tam Żydzi...
Przez całe dziesięciolecia powojennej historii Gostynina, nikt wyraźnie nie upomniał się o pamięć o tych „innych”. Żydzi? To w Gostyninie byli jacyś Żydzi? Czy należy o nich pamiętać? Czy nasza lokalna kultura pamięci powinna dotyczyć też żydowskich mieszkańców Gostynina? Kiedyś pewna Pani – historyk z wykształcenia – zakomunikowała mi, że „my, Polacy, mamy swoją historię i nie potrzebujemy zajmować się Żydami”. O „innych” nie warto pamiętać…
Dziękuję Robertowi Idzikowskiemu i młodym aktorom teatru „Teatr? No nie wiem” za cenną lekcję historii i włączenie się, poprzez spektakl „Inni z Floriańskiej”, w budowanie kultury pamięci o wieloetnicznym Gostyninie, w tym o licznej społeczności gostynińskich Żydów. Ukłony i wielki szacunek!
Mam jeszcze jedną refleksję w związku ze spektaklem. Dla mnie „Inni z Floriańskiej” to nie tylko cenna lekcja historii, ale także ważne przesłanie na teraz i przyszłość. A co jeśli ktoś uzna, że ewentualna Twoja i moja inność nie pasuje do obrazu większości? A może pojawi się jakaś wpływowa grupa, która zdecyduje, że Twoje i moje życie nie jest wystarczająco wartościowe i potrzebne? Co jeśli ja i Ty staniemy się tymi „innymi”?
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze