Momentami całkiem pusto i głucho. Niektóre sklepy są zamknięte do odwołania. Nieczynne pozostają także różne zakłady usługowe, dotąd cieszące się popularnością wśród klientów. Zamknięto szkoły i biblioteki, odwołane zostały róże wydarzenia kulturalne. Nawet nabożeństwa w kościołach odbywają się w wirtualnej formie. Wiadomo – koronawirus i stan zagrożenia epidemicznego.
W obecnej sytuacji mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Nie wiemy jak długo jeszcze potrwa taki stan rzeczy. Są głosy, że mogą to być nie tyle zapowiedziane – na początek dwa – tygodnie, ale miesiące. Dwa, trzy, cztery… A może czeka nas więcej miesięcy przymusowej kwarantanny społeczeństwa i zaostrzonych standardów higienicznych? W okresie kwarantanny i wśród powszechnych komunikatów o konieczności pozostawania w domu, każdy – od najmłodszych do najstarszych – próbuje jakoś organizować sobie czas. Jest inaczej. Jednym jest łatwiej, innym trudniej przywyknąć do tej – zdecydowanie niestandardowej – rzeczywistości.
Może te dni i tygodnie spowolnienia pozwolą nam spojrzeć z większą pokorą na siebie? Ile z naszych planów musieliśmy odstawić na bok? Jak wiele zamiarów musieliśmy nagle odłożyć na – bliżej niesprecyzowane – później? To co nam pozostaje na teraz, to wpatrywanie się w nieznaną i niepewną przyszłość. Choć przecież jeszcze niedawno wszystko zdawało się być takie oczywiste, ustalone, zaplanowane i przewidywalne. A tu taka niespodzianka… Nasz widzialny świat, świat naszych planów, zamierzeń i życiowych celów, musiał uznać wyższość tego niewidzialnego, a w dodatku mikroskopijnego. Niewidoczny dla oczu – mikroskopijny wirus – wywrócił nasz świat do góry nogami. Jedni odczuwają to mocniej, inni może trochę słabiej. Maleńki intruz – o średnicy kilkudziesięciu nanometrów – wyrósł niczym majestatyczna góra, której nie potrafimy sforsować. Przynajmniej na tę chwilę, kiedy naszą jedyną reakcją jest śledzenie liczby kolejnych zachorowań i ograniczenie codziennej aktywności do warunków domowych.
Obserwując tę sytuację zadaję sobie pytanie: „Kim jesteśmy zatem, że coś tak małego może sparaliżować gospodarkę, życie polityczne i społeczne w dziesiątkach państw – w Europie i na świecie?”. Co z potęgą ludzkiej cywilizacji? Czy kontekście tych wydarzeń wciąż będziemy chcieli krzyczeć o naszej – ludzkiej – wielkości i budować sen o potędze człowieka? Czy wciąż będziemy ogłaszać nasze plany i – bez zająknięcia – obwieszczać, jak pisał jeden ze starożytnych autorów, że „dziś lub jutro udamy się do tego oto miasta, będziemy tam pracować przez rok, prowadzić handel i czerpać zyski”? Waszak mamy swoje cele i nikt nas nie zatrzyma! No tak… Czy rzeczywiście? Mnie obecna sytuacja raczej skłania do rozważenia takich oto słów: „A przecież nawet nie wiecie, co wam przyniesie jutro. Czym jest wasze życie? Jesteście jak mgła, która pojawia się na chwilę, a następnie znika” – to słowa z nowotestamentowego Listu Jakuba.
Moje przekonanie o własnej małości nie jest depresyjne i nacechowane pesymizmem. Świadomość tego jak mały (słaby) jestem nie paraliżuje mnie w mojej aktywności i pragnieniach dotyczących przyszłości. Wciąż mam marzenia i śnię o rzeczach, które są jeszcze przede mną. Wszak kocham życie i z nadzieją spoglądam w przyszłość. Jednak chcę czynić to z pokorą. Z uniżeniem przez Bogiem, uznając Jego władzę, autorytet i moc. Rozumiejąc swoją znikomość kieruje swoje oczy ku rzeczywistości większej niż ja sam. Nie, nie chcę się kłaniać przed mikroskopijnym koronawirusem. Chcę skłaniać się, w pokorze, przed Stwórcą. Mój wzrok pragnę skierować ku Bogu, który pozostaje Panem panów i Królem królów niezależnie od okoliczności. Ja mały – On wielki. Ja słaby – On mocny. Ja ułomny – On doskonały.
Przypominam sobie słowa proroka Izajasza: „Czy nie wiesz i nie słyszałeś? PAN jest Bogiem Wiecznym, Stwórcą całego świata. Nie męczy się i nie nuży, niezgłębiona jest Jego mądrość. On daje moc strudzonemu i przymnaża sił bezsilnemu. Młodzieńcy męczą się i ustają, młodzi słaniają się i upadają, lecz ci, którzy ufają PANU, odzyskają siłę, tak jak orłom odrastają utracone pióra. Biegną, lecz się nie męczą, idą, ale nie słabną”.
Życzę wszystkim czytelnikom portalu gostynin24, abyśmy przetrwali ten – odmienny od dotychczasowych realiów życia – czas kwarantanny.
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze