Chrześcijanie nie są ulepieni z innej gliny niż pozostali ludzie – agnostycy, ateiści, czy wyznawcy różnych religii. Przeżywają smutek i radość, doświadczają porażek i zwycięstw, żyją w ubóstwie i dostatku. Ich udziałem jest choroba i zdrowie, poniżenie i sława, cierpienie i przyjemność… Lecz, w tych doświadczeniach codzienności, nade wszystko są ludźmi nadziei, która sięga dalej niż ta doczesna i przemijająca rzeczywistość – czasem dobra, innym razem trudna do zniesienia.
Chrześcijańska nadzieja, którą również zyskałem – prawie trzydzieści lat temu – w Chrystusie, pozwala mi sięgać poza realia choroby, bólu, cierpienia, śmierci i umierania. Moja nadzieja dotyczy wiecznej i niebiańskiej rzeczywistości przepełnionej Bożą chwałą i Jego panowaniem. Skąd czerpię taką nadzieję? Jej źródła upatruję w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Zbliżający się czas Świąt Wielkanocnych sprzyja refleksji nad tymi najważniejszymi wydarzeniami w historii. Zmartwychwstały Chrystus dowodzi, że śmierć nie jest końcem. Śmierć została zwyciężona i zostanie ostatecznie pokonana. Takie słowa zapisał Paweł z Tarsu: „Chrystus zmartwychwstał i jest pierwszym zwiastunem zmartwychwstania tych, którzy zasnęli (umarli). Skoro bowiem przez człowieka wkroczyła śmierć, przez człowieka też nadejdzie zmartwychwstanie. Bo jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni, każdy w swoim porządku: Jako pierwszy zwiastun – Chrystus. Potem, w czasie Jego przyjścia, ci, którzy należą do Chrystusa. Następnie przyjdzie koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu, gdy usunie wszystkie zwierzchności, każdą władzę i moc. On musi bowiem królować, aż położy wszystkich wrogów pod swoje stopy. A jako ostatni wróg usunięta zostanie śmierć”.
Jako człowiek nadziei w Chrystusie, w każdych okolicznościach, uczę się ufać Bogu. Pragnę polegać na Nim i trwać w przekonaniu, że „kochającym Boga, to jest tym, którzy są powołani zgodnie z Jego planem, wszystko służy ku dobremu”. Bóg pozostaje dobry nawet wtedy, gdy przydarzają się złe – z naszego punktu widzenia – rzeczy. W tym nieidealnym świecie, w którym obecne są grzech, choroba, przekleństwo, cierpienie, nienawiść i śmierć wciąż istnieje nadzieja. Jej źródła próżno szukać w ludzkiej mądrości, zasobach finansowych, geniuszu polityków czy ekonomistów. Przynajmniej takie jest moje przekonanie. Swoją ufność i nadzieję wiążę z osobą Jezusa Chrystusa, który pozostaje, niezależnie od ludzkich opinii, „Panem panów i Królem królów”, „Alfą i Omegą”, tym „Który jest, Który był i Który przychodzi”.
Z perspektywy chrześcijańskiej nadziei wszystko zmierza do pięknego finału, o którym tak pisał autor księgi zwanej Apokalipsą Jana: „Potem ujrzałem nowe niebo i ziemię nową. Bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia już przeminęły (…) Nie będzie już śmierci, ani żałoby, ani jęków; już i bólu nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”. Jako człowiek teraźniejszości, oddający się codziennej pracy i zaangażowany rodzinnie, zawodowo i społecznie, uczę się być człowiekiem nadziei sięgającej dalej niż doczesna i przemijająca rzeczywistość. Tak rozumiem chrześcijańskie życie. A jaka jest Twoja nadzieja?
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze