Reklama

Jestem jedną z Was, czyli o fenomenie popularności seriali obyczajowych

Nie od dziś wiadomo, że w erze internetu i dostępu do różnego typu platform i telewizji internetowych coraz trudniej o zainteresowanie widza. Mnogość różnego typu seriali sprawia, że możemy pominąć rzecz dość wartościową i wartą obejrzenia. Reklamy obiecują ciekawe historie, bohaterów z krwi i kości oraz emocjonujące sceny. Co jednak sprawia, że niektóre seriale mają swoje kolejne sezony, inne zaś kończą się tylko na pierwszym?

Coraz bliżej nas…


Czy to odpowiednia pora emisji serialu? Czy znani, lubiani aktorzy? Dobry scenariusz? A może jeszcze coś innego? Swego czasu nie mogłam zrozumieć fenomenu serialu „Przyjaciółki”. Obejrzałam pierwszy odcinek i na tym poprzestałam. Nie rozumiałam zachwytu innych nad kolejnymi odcinkami. Perypetie Zuzy, Patrycji, Anki i Ingi owszem, były wciągające, ale czy aż tak? Zachęcona pozytywnymi komentarzami przyjaciół postanowiłam dać serialowi drugą szansę. I przepadłam. Nie mogłam oderwać wzroku od ekranu smartfona, a obejrzenie kolejnego odcinka traktowałam jak swoistą nagrodę za wykonaną pracę. Czym zachwycił mnie serial? Przede wszystkim bohaterki to kobiety z krwi i kości, podobne do każdej z nas, walczące z problemami, które my znamy z autopsji. Pragnienie dziecka za wszelką ceny, kłopoty z mężczyznami, brak pracy lub jej nadmiar, kłopoty z teściową to tylko nieliczne z sytuacji, które stały się udziałem Ingi, Anki, Patrycji czy Zuzy. Każda z nas kibicowała ulubionej bohaterce w zmaganiu z codziennością. Śmiała się i płakała razem z nią. Serial jest po prostu o kobietach i dla kobiet i pokazuje coś, za czym tęskni każda z nas – za piękną, prawdziwą przyjaźnią, której nie zniszczy nikt ani nic. Można zadać sobie pytanie, do której z bohaterek jest mi najbliżej – ambitnej Zuzy, rodzinnej Anki, szalonej Patrycji czy pozornie spokojnej Ingi?

Zaskoczenie i... piękny Kazimierz w tle

Zawsze chciałam odwiedzić Kazimierz, w którym rozgrywa się akcja serialu „W rytmie serca”, a po obejrzeniu dwudziestu pierwszych odcinków pragnę tego jeszcze bardziej. Każdy z odcinków przedstawia inną historię kryminalno- medyczną, w którą wmieszani są mieszkańcy miasta i główni bohaterowie serialu. Mamy zatem przystojnego lekarza Adama Żmudę, który pojawia się w Kazimierzu z powodów rodzinnych i zostaje tu na dłużej, bo przypadkiem dowiaduje się, że jest ojcem 8-letniego chłopca. W serialu pojawia się także sympatyczna pielęgniarka Marysia, w której przed laty zakochany był lekarz oraz zadziorna policjantka o niezwykłym spojrzeniu, co jak wiadomo, wróży kłopoty. Jest miłość, zazdrość, dojrzewanie do ojcostwa, są historie kryminalne i służba zdrowia, która jednak nie przypomina tej znanej nam z wizyt w naszych przychodniach. Bo któż nie chciałaby być leczony przez tak zaangażowanego lekarza jak doktor Żmuda? Serial ten mnie uspokaja, choć rządzi nim zaskoczenie. Czuję, że jestem jedną z mieszkanek Kazimierza. Mogę wypić kawę w restauracji na rynku, pójść nad Wisłę czy podziwiać wspaniałe zabytki. Urzeka mnie niezwykłość tego miejsca. Serial jest doskonałym antidotum na naszą, czasami trudną, rzeczywistość.

Zawsze warto?

Warto, jak najbardziej. Już po obejrzeniu pierwszego odcinka zrozumiałam, że zostanę fanką serialu „Zawsze warto”. Schemat scenariusza jest oparty na przypadkowym spotkaniu trzech różnych kobiet, które pod wpływem wielu sytuacji staną się najlepszymi przyjaciółkami. Postawiono zatem na formułę, która sprawdziła się już w „Przyjaciółkach”. Dorota to żona przy mężu, posłuszna i całkowicie mu podporządkowana. W filmie widzimy jej przemianę, staje się silna, niezależna, zaczyna myśleć o sobie. Ada to młoda dziewczyna z bogatą przeszłością. Bardzo pragnie żyć uczciwie i opiekować się synkiem. I wreszcie ostatnia z bohaterek, ambitna prawniczka Marta, która mimo, że ma tak naprawdę wszystko, nie jest szczęśliwa. Losy tych kobiet skrzyżują się w wyniku zbiegu okoliczności i pewnego wydarzenia na stacji benzynowej. Co mnie poruszyło w tym serialu? Dobry scenariusz i tematy, które są bardzo na czasie i tak naprawdę rzadko komentowane w serialach obyczajowych (zajrzyj tutaj po więcej). Mąż Marty okazuje się być gejem, Dorota doświadcza przemocy psychicznej ze strony męża, a jej piękna córka pragnąca zostać modelką trafia na nieuczciwą agencję. Myślę, że serial zaskoczy nas jeszcze nie raz i sprawi, że z niecierpliwością będziemy czekać na kolejne odcinki. Ja już teraz sprawdzam w Internecie, kiedy dostępny będzie kolejny sezon.

Jesteśmy rodziną

Po ciężkim dniu pracy lubimy usiąść w ulubionym fotelu i czekać na swój ulubiony serial, bo to jak spotkanie z kimś bliskim. Jesteśmy pokoleniem, w którym coraz większej ilości ludzi doskwiera samotność. Badania psychologów pokazują, że bohaterów ulubionego serialu traktujemy jak członków własnej rodziny. Martwimy się ich problemami, cieszymy z sukcesów, pomagamy w dokonywaniu wyborów. Na szczęście, to takie nieszkodliwa przypadłość. Wracam zatem do oglądania kolejnego odcinka…


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
pochmurnie

Temperatura: 15°CMiasto: Gostynin

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 10 km/h

Ogłoszenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama