W zasięgu ręki

Niewątpliwie dla człowieka żyjącego w cywilizacji postępu i „wyścigu szczurów”, gdzie życie napędza odbieranie kolejnych wiadomości elektronicznych czy rozmów komórkowych, spokój i cisza są na wagę złota. Ludzie nie wytrzymują codziennego napięcia, zagrożenia bezrobociem, presji zrobienia kariery, stresu ciągłego podnoszenia poprzeczki wymagań.

Ciągłe „bycie dostępnym” generuje wewnętrzne napięcie, które powoduje niepokój, żeby „coś mi nie umknęło”. Jeśli dojdzie przy tym nieustanna dyspozycyjność i ciągłe podnoszenie kwalifikacji na niekończącej się liście nowoczesnych kursów i szkoleń, wizyta w domu i kontakt z najbliższymi staje się luksusem dostępnym tylko dla wybranych. Czas odmierzają kolejne zamówienia, promocje, początki i końce weekendów, zaplanowane imprezy.

Wielu ludziom wydaje się, że nawrócenie i dobre uczynki są lekiem na wiele problemów. Ale czy to wystarczy, by rozwijać w sobie życie duchowe? To zbyt mało. Początek życie duchowego stanowi wszczepienie w Chrystusa, jak latorośle w winny krzew, w momencie chrztu świętego. Tak, jak latorośle są połączone z sposób organiczny z winnym krzewem, tak też dzieje się z człowiekiem. Człowiek otrzymuje członkostwo w Kościele, jako tajemnicy komunii, i staje się latoroślą w winnym krzewie przez wiarę i sakramenty inicjacji chrześcijańskiej: chrzest, bierzmowanie i Eucharystię. W ten sposób osiąga pełnię człowieczeństwa, całkowicie realizując siebie, gdyż Chrystus dopełnia w nim dzieła stworzenia i czyni go świętym. Można powiedzieć, że duchowość jest jedna, ewangeliczna, ale jej realizacje są w różnych formach, w zależności od powołania danego człowieka.

Wiara rodzi się ze spotkania z Bogiem poprzez usłyszane słowo, które jest żywe, skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (por. Hbr 4,12). Warto więc zatroszczyć się o to, aby lekturę Pisma św. uczynić „chlebem powszednim”, nie tylko z racji udziału we Mszy, ale przez osobiste pobożne czytanie świętego tekstu. Chodzi o zaprzyjaźnienie się z Chrystusem, który jest drogą, prawdą i życiem. Ponieważ słowo ożywiane przez Ducha Świętego jest przewodnikiem na drodze życia duchowego, wskazuje kierunek naszego rozwoju. Ważne jest więc, by to słowo czytać, słuchać go, poznawać i wprowadzać w życie. Interesująca wydaje się w tym miejscu zachęta Benedykta XVI, akurat na czas letniego odpoczynku, wędrówek, osobistych przemyśleń. Emerytowany papież sugeruje, aby mieć w zasięgu ręki Biblię, „by się nią delektować w nowy sposób, czytając kolejno niektóre jej księgi, mniej i bardziej znane, jak Ewangelie, w sposób systematyczny. Dzięki temu chwile odprężenia mogą nie tylko stać się wzbogacające pod względem kulturalnym, ale i dostarczyć pokarmu duchowi, pogłębić wiedzę o Bogu i dialog z Nim, modlitwę. Wydaje się, że jest to dobre zajęcie na wakacje: lektura Biblii, aby się odprężyć, a jednocześnie wejść w wielką przestrzeń słowa Bożego i pogłębić kontakt z Odwiecznym, jako cel naszego wolnego czasu, który daje nam Pan”. Tak więc wśród różnych propozycji spędzania czasu wolnego warto zastanowić się i nad tą wartościową podpowiedzią jednego z największych teologów żyjących współcześnie.

Ks. Leszek Smoliński


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie duże

Temperatura: 14°CMiasto: Gostynin

Ciśnienie: 1022 hPa
Wiatr: 19 km/h

Ogłoszenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama