Urodziłem się w stosie drewna, razem z rodzeństwem wiedliśmy beztroskie życie małych kociątek, czyli ssaliśmy mamę, tuliliśmy się do siebie i spaliśmy smacznie długie godziny. Tylko mama była coraz chudsza, przestała mieć błyszczącą sierść i często się martwiła o naszą przyszłość. W końcu byliśmy na tyle duzi, że postanowiliśmy wyjść z bezpiecznej kryjówki i ruszyć w świat, by pomóc mamie.
Trzeba było zeskoczyć na dół, co mojemu rodzeństwu poszło szybko i sprawnie, więc i ja przecisnąłem się do wyjścia. Witaj wielki świecie! HOP! Ale wcale nie wylądowałem na ziemi… Okazało się, że wcale nie zeskoczyłem i w ogóle nie mogę się ruszać. Zaklinowałem się między obałkami drewna! Walczyłem i szarpałem się długo, na wszystkie sposoby próbowałem się uwolnić, ale drewno ani drgnęło. Nawet mama nie potrafiła mi pomóc. Usłyszałem dziwny szum. Wokół nas zaroiło się od os! Gnieździły się w tym samym stosie. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem strasznie płakać, krzyczałem ze strachu, z bólu i rozpaczy… Znowu dziwny dźwięk… Mama uciekła, rozpierzchło się moje rodzeństwo i zza krzaków wyłonił się olbrzym na dwóch nogach. Nie wydobyłem już z siebie głosu, czekając na najgorsze, było mi przykro, że już nie pomogę mamie… Widać tak kończą małe kotki… Nagle usłyszałem miły dźwięk: „Co się stało kotełku?”. Zelżał ucisk drewna i coś ciepłego podniosło mnie do góry, nie miałem siły się bronić, ale tak bardzo się bałem, że zapomniałem co było później… Usnąłem, a jak się obudziłem dołączyła do mnie mama i rodzeństwo i już nie byliśmy głodni. Więc jednak pomogłem mamie, bo to przecież mój płacz zwabił to całe jedzenie… Ale teraz zostałem sam, ostatni i znowu czekam na najgorsze… I choć bardzo bym chciał, to jeszcze nie potrafię uwierzyć miłemu dźwiękowi, który powtarza: „Wszystko będzie dobrze kotełku.”
Kochani, opisana przez kotełka historia jest prawdziwa, właśnie w ten sposób kociaki trafiły pod naszą opiekę. Ostatni z rodzeństwa, waleczny kocurek pilnie potrzebuje nowego domu. Maluszek jest najmniej ufny z całej trójki i potrzebuje trochę więcej czasu, aby oswoić się z człowiekiem i utwierdzić w przekonaniu, że olbrzymy na dwóch nogach, nie tylko karmią, ale generalnie są w porządku. Przestraszony kotełek potrafi pokazać pazurki, więc nie nadaje się na przytulankę dla małych dzieci. Potrzebuje spokojnego opiekuna, który powoli przełamie jego lęk.
Bardzo prosimy Was o pomoc, bo zostało nam tylko 5 dni na udowodnienie kotełkowi, że jednak wszystko będzie dobrze.
Kto pomoże? 509653345
Napisz komentarz
Komentarze