Mój osobisty sentyment, związany z postacią Młodzieńca z Mazowsza, dotyczy pielgrzymek do Rostkowa (miejsca urodzenia) i Przasnysza (miejsca chrztu). Wzrastałem w klimacie corocznych 9-dniowych przygotowań (nowenna) do uroczystości Świętego, która przypada obecnie na 18 września, wpatrując się w nagrobki rodziny Kryskich (z tego rodu pochodziła matka Stanisława – Małgorzata) – najwybitniejsze dzieła XVI – wiecznej rzeźby nie tylko na terenie Mazowsza, ale i w całej Polsce.Rodzina Kostków stanowiła w XVI wieku trzon katolicyzmu na Mazowszu, gdzie w jako jedynej dzielnicy nie rozwinął się protestantyzm. Starszy brat Stanisława, Paweł, tak scharakteryzował ówczesne wychowanie domowe: „Rodzice chcieli, abyśmy byli wychowani w wierze katolickiej (…) postępowali z nami twardo i ostro, napędzali nas zawsze - sami i przez domowników – do wszelkiej pobożności, skromności i uczciwości, tak żeby nikt z otoczenia, z licznej również służby, nie mógł się na nas skarżyć o rzecz najmniejszą. Wszystkim tak jak rodzicom wolno nas było napominać, wszystkich jak panów czciliśmy”.
Postacią św. Stanisława zafascynowany był też św. Jan Paweł II. 13 listopada 1988 r. rozpoczął drugie dziesięciolecie swojego pontyfikatu modlitwą na rzymskim Kwirynale, klęcząc przy jego sarkofagu. Do zebranych gości powiedział wtedy m.in.: „Ten święty patron młodzieży polskiej towarzyszył mi od dawna, w czasach młodości i potem, stale. Towarzyszył mi w Rzymie, gdy byłem studentem w położonym niedaleko stąd Kolegium Belgijskim. Prawie każdego dnia przychodziłem szukać u niego duchowego światła i pomocy (...). Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość”.
W dobie indywidualizmu i zaniku więzi społecznych Stanisław jest wzorem długodystansowca, który wiedział, czego chce i po co żyje. Nie zadowalał się bylejakością, czego wyrazem jest jego życiowe motto: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich pragnę żyć”. Gdyby Stanisław żył dzisiaj, jego życie potoczyłoby się z pewnością inaczej. Mógłby liczyć na bezstresowe wychowanie w domu rodzinnym i głośne wyrażenie własnego zdania. A do Wiednia czy Rzymu nie podróżowałby piechotą, tylko dobrym samochodem albo wynajętym prywatnym samolotem. Ze znajomymi porozumiewałby się za pomocą komórki. Mógłby najbliższym przysłać pozdrowienia z podróży w postaci MMS-a, znaleźć towarzystwo na którymś ze znanych portali społecznościowych, albo zamieścić krótki filmik na kanale YouTube. Skąd ten wniosek? Jak śpiewamy w jednej z piosenek, Stanisław był młody i wesoły, poszukiwał w życiu. Jednak ważnym dla niego akcentem było to, że pośród współczesnego mu świata potrafił dokonywać konkretnych wyborów, które określały jego ludzką i chrześcijańską tożsamość. A to dlatego, że „nad wszystko kochał Boga”.
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze