Nie tak dawno (14 grudnia), posłanka Anna Siarkowska (PiS), zablokowała sejmową uchwałę, która oddawała cześć polskim protestantom, doceniając ich wkład w budowanie polskiej państwowości. Jej postawa spotkała się z licznymi pozytywnymi komentarzami, a ich wspólnym elementem była pojawiająca się myśl, że „Świętowanie 500-lecia Reformacji to błąd, wszak jedynym prawdziwym Kościołem jest Kościół katolicki”. Taka wypowiedź została też przytoczona w programie TVP „Warto rozmawiać”. Był on wyemitowany 9 listopada i został opatrzony takim wstępem: „Czy katolicy, tak jak papież Franciszek, mają dziękować za „dary reformacji”, uważając luteranizm za lekarstwo dla Kościoła? A może tradycyjnie powinniśmy widzieć w Lutrze rozłamowca, heretyka i wcielenia zła?”.
A zatem jak to jest z tym „prawdziwym Kościołem?”. Jeśli mamy jakikolwiek szacunek do historii, to trzeba uczciwie przyznać, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa Kościół rzymski (z biskupem Rzymu) istniał równolegle i na równych prawach obok Kościołów w innych miastach, w tym największych ośrodkach cesarstwa: Antiochii, Efezie, Aleksandrii, Lyonie, Kartaginie, Konstantynopolu i innych.
Rzekomo istniejącego już w pierwszym wieku chrześcijaństwa prymatu biskupa Rzymu, co jest jednym z filarów istnienia Kościoła katolickiego, nie da się obronić na gruncie tekstu nowotestamentowego i historii pierwszych chrześcijan. E.E. Cairns w swojej historii Kościoła („Z chrześcijaństwem przez wieki. Historia Kościoła powszechnego”) zauważa: „We wczesnym Kościele biskupa Rzymu uważano za jednego z wielu biskupów, którzy byli sobie równi pod względem rangi, władzy i funkcji. Między rokiem 313 a 450 biskupa Rzymu zaczęto traktować jako pierwszego wśród równych. Poczynając jednak od wstąpienia na tron biskupa Leona I w roku 440, biskup Rzymu zaczął domagać się zwierzchnictwa nad innymi biskupami”.
Różnice w Kościele, szczególnie te pomiędzy Wschodem a Zachodem istniały od samego początku. Przykładem są dyskusje o kanoniczności niektórych ksiąg biblijnych. I tak kanoniczność Listu do Hebrajczyków nie budziła większych wątpliwości w Kościele Wschodnim, natomiast była obiektem dyskusji w Kościele Zachodnim. Odwrotnie było z Księgą Objawienia Jana (Apokalipsą). Do dziś Wschodnie Chrześcijaństwo ma w swoim kanonie księgi (np. dwa listy św. Klemensa Rzymskiego czy Pasterz Hermasa), które nie zaliczane są do natchnionych w obrębie tzw. Kościoła Zachodniego.
Rzymskie papiestwo z czasem zyskiwało władzę i wpływy na równi z władzą polityczną, co już samo w sobie jest, moim zdaniem, czymś obcym nauce Chrystusa i Nowego Testamentu. Historycy uznają, że Grzegorz zwany Wielkim (540-604 r. n.e.) utwierdził duchową zwierzchność biskupa Rzymu i uczynił Kościół zachodni potęgą polityczną, na tyle silną by w późniejszych wiekach kontrolować władzę świecką. W 1054 roku dokonał się rozłam pomiędzy Kościołem na Wschodzie i na Zachodzie. Patriarcha Konstantynopola nałożył klątwę na biskupa (papieża) Rzymu i jego następców. Wcześniej patriarchę Konstantynopola Michała Cerulariusza wyklął Leon IX.
Historia Kościoła nie jest jedynie historią katolicyzmu. Katolicyzm jest jednym z wielu nurtów szeroko rozumianego chrześcijaństwa. Czy teologicznie poprawnym? Pozostawiam to sumieniu tych, którzy są częścią Kościoła rzymskiego.
Reformacja zrodziła się w środowisku ludzi będących częścią tzw. Zachodniego Chrześcijaństwa. Jej dorobkiem na gruncie teologicznym było przywrócenie właściwego miejsca Biblii w nauczaniu i praktyce chrześcijańskiej. Pierwsze tłumaczenie Biblii na język polski z języków oryginalnych zawdzięczamy przecież protestantom (Nowy Testament w przekładzie Stanisława Murzynowskiego i Biblia Radziwiłłowska).
Ja się cieszę z protestanckiej Reformacji i uznaję w niej wartość dla cywilizacji europejskiej. Tym samym nie podzielam katolickich głosów jakoby była ona „katastrofą cywilizacyjną”. Nie podzielam też opinii profesora Johna Rao z nowojorskiego Uniwersytetu Świętego Jana, który stwierdził, że „protestantyzm to straszliwa katastrofa, której założenia i skutki nie są do pogodzenia z Kościołem (w domyśle: katolickim). Protestanci są o tyle na złej drodze, o ile z własnej woli podążają za ideami protestantyzmu. Katolicy zaś są o tyle na dobrej drodze, o ile za tymi ideami nie podążają”.
Sam staram się widzieć historię Kościoła w szerokim jej spektrum, a jako protestant dostrzegam również wiele wartościowych rzeczy w tradycji katolickiej. Jednak przekonania i praktykę wiary chcę czerpać nie tyle z tradycji (katolickiej czy protestanckiej), lecz ze źródła jakim jest Biblia. Dlatego protestancka zasada „Sola scriptura” (Tylko Pismo) jest mi niezwykle bliska.
Cieszy mnie fakt, że w rocznicę 500-lecia Reformacji pojawiła się w przestrzeni publicznej dyskusja wokół tak bliskich dla mnie kwestii. Ujawiła też ona wiele stereotypów i pokazała, że wciąż mamy wiele do zrobienia na gruncie rzetelnej edukacji i odkrywania chrześcijańskiego dziedzictwa Polski i Europy.
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze