Przy okazji społecznych strajków kobiet, których echa nie milkną, możemy zauważyć silne emocje, które dotykają – bezpośrednio bądź pośrednio – każdego z nas. Prof. Monika Przybysz, specjalistka w kategorii social media zauważa, iż „to właśnie w rodzinie pękają obecnie różne granice, weryfikują się relacje, wypalają jak w ogniu wartości. W wielu domach gorący temat prowadzi do kłótni, stawiania warunków, emocjonalnych reakcji, gwałtownych decyzji o wyprowadzce, zakazach, niewybrednych słów, które ranią, być może na całe życie, a nawet – niestety – rękoczynów”. Efekt to rozluźnienie wzajemnych relacji, oddalenie od siebie i używanie „środków znieczulających” w postaci mediów społecznościowych.
Czy zatem nam się to podoba, czy nie – musimy każdego dnia mierzyć się z wieloma absurdami, które pojawiają się i znikają na naszych oczach. Z jednej strony żywy zachwyt nad pielgrzymkami św. Jana Pawła II do Ojczyzny, bo przyjeżdżał do swoich, a jego odejście stało się wręcz rekolekcjami światowymi. Z drugiej – pojawia się coraz częstsze niszczenie pomników Papieża Polaka, a młodzi ludzie chcą „odjaniepawlać”, czyli robić rzeczy bez sensu, które są dziwaczne i niekiedy utrudniają innym ludziom życie.
I chociaż „życiowa surówka” wydaje się, że musi być dobrze doprawiona, to ciągle zachowujemy się jak mistrzowie konserwacji, którzy nie chcą się uczyć, jak łączyć „stare i nowe”. Najlepszym podpowiadaczem jest tu Duch Święty, który zaprasza nas do wykonywania swojej pracy lub misji w sposób odpowiedzialny i uczciwy. To samo odnosi się do misji, którą jako chrześcijanie otrzymaliśmy na chrzcie. Trudno więc zrozumieć kogoś, kto deklaruje się w sposób jasny i otwarty: jestem katolikiem, znam wielu duchownych, ale nie wierzę w Kościół. I nie jest mi on do niczego potrzebny, bo… i tu cała lista, swoista książka skarg i zażaleń.
Uczniowie Jezusa też mieli problemy ze zrozumieniem nauki swojego Mistrza. Niektórzy odchodzili. Ale… w pewnym momencie Chrystus zwraca się do Dwunastu: „czy i wy chcecie odejść?”. Wtedy Piotr odpowiada: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”. Tacy jednak, którzy nie poznali, odeszli i nadal odchodzą, z mniejszym lub większym krzykiem, z dumą ogłaszając publicznie swoją apostazję.
Warto pozbywać się absurdów w myśleniu czy pojmowaniu świata, bo owe absurdy stają się jak mgła, która tumani i zamracza, chociaż niektórzy w tych oparach czują się jak u siebie. Pomocą w tym może stać się ważne wskazanie św. Jana Pawła II z 12 czerwca 1987 (Westerplatte): Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje "Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można "zdezerterować". Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba "utrzymać" i "obronić", tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych.
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze