Coś się skończyło, żeby zacząć mogło się coś nowego. Ustawiamy się w kierunku Bożego Narodzenia w kolejce o nazwie „adwentowe oczekiwanie”. Potrzeba nam dużo cierpliwości, żeby wytrwać do końca i dobrze wykorzystać czas, który nie wiadomo co nam przyniesie. Warto jednak nie zatrzymywać się jedynie na gdybaniu: „co by było gdyby…’, ale spokojnie i zdecydowanie ruszyć do przodu. Niecierpliwie przestępujemy z nogi na nogę. Stanie w miejscu to nie jest dobry sposób, może jedynie na chwilę. Zaspokajamy głód naszej „ciekawości medialnej”: film na Netflixie, muzyka na kanale YouTube, wiadomość na Messengerze czy Facebooku, interesujące treści na Twitterze, TikToku, Instagramie i Snapchacie.
Pozostaje jednak niezaspokojony głód naszego „ducha”. Teraz mamy czas… Od ścian naszych pustych świątyń będzie odbijał się starożytny śpiew: „Niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry…”. W świątyni zapłonie roratka. Wielu zacznie szukać w sieci wszystkiego, co może okazać się pomocne – mimo braku niedzielnej mszy czy w wielu parafiach rekolekcji parafialnych – by przeżyć ten czas prostowania ścieżek dla Pana. A cała sprawa dotyczy ludzkiego serca, które jest sanktuarium spotkania Boga z człowiekiem. Jezus wylicza niebezpieczeństwa, które mogą spowolnić, znieczulić, a nawet sparaliżować wrażliwość i kondycję naszego serca: obżarstwo, pijaństwo, dobra doczesne i ziemskie troski każdego z nas. Skutki tego zaniedbania, braku ostrożności mogą okazać się tragiczne, jak wpadnięcie w potrzask. Mistrz pozostawia jednak swoim uczniom receptę na uniknięcie ociężałości serca: „Czuwajcie więc i módlcie się” (Łk 21, 36).
Obrazem biblijnym naszego oczekiwania jest przypowieść o pannach mądrych i głupich. Przypowieść uczy, że prawdziwa mądrość to bycie przewidującym, czuwającym, dbającym także o sprawy z pozoru oczywiste. Ojcowie Kościoła mówili, że ewangeliczna lampa to wiara, oliwa natomiast to dobre uczynki. Bez dobrych uczynków wiara gaśnie i staje się martwa. Dla panien głupich w momencie, gdy przybywa Oblubieniec, to oliwa jest najważniejsza. W środku nocy próbują ją zdobyć. Naprawić swoje zaniedbanie, licząc na jakieś znajomości u pogrążonych we śnie sprzedawców. Zapomniały, że to powitanie Oblubieńca, nawet z pogaszonymi lampami, jest najważniejsze. Czyż On nie przyjąłby ich, nawet w takim stanie? Tymczasem nie miały okazji Go ujrzeć. Ani On je poznać i zaprosić na ucztę.
W wielu sytuacjach doświadczamy prawdy, że już sama cierpliwość staje się nagrodą. Stąd ważne, by się tej cierpliwości uczyć. I korzystać z każdej nadarzającej się okazji. Ciągle jest w naszym życiu czas na nadzieję i oczekiwanie. Znakiem oczekiwania pełnego nadziei jest Maryja, która przyjęła i dała życie Słowu.
Na drodze uczenia się cierpliwego oczekiwania na Boże Narodzenie wsłuchajmy się też w życzenia papieża Franciszka, skierowane do Polaków podczas audiencji generalnej (25.11.2020): „Niech radosne oczekiwanie na przyjście Zbawiciela, który stał się człowiekiem podobnym do nas, napełni Wasze serca nadzieją i pokojem”.
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze