Bramki zdobyli dla nas Patryk Tuszyński, Alan Uryga, Dusan Lagator i Mateusz Lewandowski. Warto dodać, że aż trzy asysty zanotował Mateusz Szwoch, a Nafciarze kończyli to spotkanie w przewadze dwóch zawodników.
Od pierwszych minut obie drużyny chciały w tym spotkaniu przejąć chyba inicjatywę, chcąc widocznie pokazać się z dobrej strony na zakończenie rundy jesiennej i 2020 roku. Choć na początku zakotłowało się w naszym polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mateusza Marca, to potem na boisku zaczęła już dominować Wisła Płock. O ile w jedenastej minucie Michal Pesković uratował jeszcze swój zespół przed stratą bramki, tak potem był już bez szans. Za pierwszym razem słowacki bramkarz znakomicie obronił mocne uderzenie Mateusza Szwocha z ostrego kąta. Kilka chwil potem ten sam zawodnik ze stałego fragmentu gry dobrze dośrodkował w pole karne Podbeskidzia Bielsko-Biała. Tam najlepiej odnalazł się Patryk Tuszyński, który uciekł Bartoszowi Jarochowi i ładnym strzałem głową wyprowadził nas na prowadzenie. Zaraz potem z dalszej odległości szczęścia szukał Piotr Tomasik, ale piłka wpadła prosto w rękawice Peskovicia.
Po dwudziestej minucie golkiper skapitulował już jednak po raz drugi. Na prawą stronę akcję rozegrał Damian Rasak. Stamtąd w szesnastkę gości zacentrował Szwoch, a nasze prowadzenie w swoim stylu wykończeniem głową podwyższył Alan Uryga. Kilka minut później Nafciarze przeprowadzili jeszcze jedną ładną, zespołową akcję. W końcu na prawej stronie do Szwocha zagrał Angel Garcia Cabezali, ale płaskie uderzenie naszego pomocnika z trudem obronił Pesković. W odpowiedzi mieliśmy w zasadzie jedyną ofensywną akcję beniaminka w tej połowie. Indywidualny rajd przeprowadził Gergo Kocsis, ale Węgier został ostatecznie wypchnięty do linii. Pod koniec pierwszej połowy płocczanom udało się jeszcze podwyższyć rezultat spotkania na 3:0. Użytek z kolejnej znakomitej centry Szwocha zrobił tym razem Dusan Lagator, który zdobył tym samym swoją drugą bramkę w barwach Wisły w drugim kolejnym meczu.
Po zamianie stron podopieczni Radosława Sobolewskiego starali się kontrolować mecz, spokojnie operując piłką, a w wypadku jej straty od razu doskakując do rywali. Po jednym z kontrataków mogliśmy zresztą zdobyć czwartą bramkę. Cabezali ładnie rozegrał piłkę na jeden kontakt ze Szwochem, aż z lewej strony w pełnym biegu dośrodkował Tomasik. Strzał głową Damiana Rasaka był jednak zbyt lekki. Wraz z upływem minut bielszczanie wcale nie prezentowali się w tym spotkaniu lepiej, a na domiar złego ostatnie pół godziny musieli sobie radzić w osłabieniu. Po faulu na Dawidzie Kocyle drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną, kartką został ukarany Jaroch. Jak się okazało, ta sytuacja wcale nie podcięła skrzydeł przyjezdnym, bo dziewięć minut później... zdobyli kontaktową bramkę. Pod presją Kamila Bilińskiego futbolówkę blisko pola karnego stracił Cabezali. Strzał Michała Rzuchowskiego odbił przed siebie Krzysztof Kamiński, ale niestety niefortunnie w tej sytuacji na piłkę nabiegł Lagator, który umieścił piłkę w naszej siatce, zdobywając bramkę samobójczą.
Na szczęście na straconą pechowo bramkę Nafciarze zareagowali najlepiej, jak mogli, bo kolejnymi dwoma atakami. O ile pierwsza szarża Tomasika nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, tak już indywidualna akcja wprowadzonego wcześniej na boisko Giorgiego Merebashvilego jak najbardziej. Gruzin przytomnie płasko dograł z lew ej strony do innego dżokera - Mateusza Lewandowskiego. Napastnik pewnym strzałem z bliska zdobył czwartą bramkę dla Wisły. Jakby tego było mało, nasi rywale kończyli ostatecznie to spotkanie nawet nie w dziesięciu, a... dziewięciu. Wszystko za sprawą drugiej żółtej, czyli czerwonej kartki dla Rzuchowskiego. Po tej sytuacji goście nie mieli już praktycznie nic do powiedzenia. Zawodnicy Wisły co jakiś czas wychodzili jeszcze z jakimś atakiem, jak choćby szarża Torgila Gjertsena, czy strzał Huberta Adamczyka, ale bez konkretów.
Było to nasze ostatnie spotkanie w 2020 roku. Ligowe zmagania Nafciarze wznowią dopiero po przerwie zimowej, gdy w ramach 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy zmierzą się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Mecz zaplanowany jest na 29 stycznia, na godzinę 18:00.
Wisła Płock - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 (3:0)
1:0 - Patryk Tuszyński 13'
2:0 - Alan Uryga 21'
3:0 - Dusan Lagator 38'
3:1 - Dusan Lagator (sam.) 69'
4:1 - Mateusz Lewandowski 77'
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński - 24. Ángel García Cabezali, 25. Jakub Rzeźniczak, 18. Alan Uryga, 7. Piotr Tomasik - 6. Damian Rasak (81', 17. Hubert Adamczyk), 94. Dušan Lagator, 23. Filip Lesniak - 14. Mateusz Szwoch (81', 27. Torgil Gjertsen), 8. Patryk Tuszyński (65', 10. Giorgi Merebashvili), 9. Dawid Kocyła (65', 37. Mateusz Lewandowski).
Podbeskidzie: 40. Michal Peškovič - 8. Karol Danielak (46', 11. Łukasz Sierpina), 25. Bartosz Jaroch, 3. Aleksander Komor, 4. Milan Rundić, 2. Filip Modelski - 50. Maksymilian Sitek (46', 14. Filip Laskowski), 21. Gergő Kocsis (69', 15. Jakub Bieroński), 19. Michał Rzuchowski, 17. Mateusz Marzec (78', 32. Sergiy Myakushko) - 9. Kamil Biliński (78', 99. Iván Martín).
Żółte kartki: Tuszyński, Uryga - Modelski, Jaroch, Rzuchowski.
Czerwone kartki: Bartosz Jaroch (61', druga żółta), Michał Rzuchowski (85', druga żółta).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Wisla-plock.pl
Napisz komentarz
Komentarze