Reklama
Reklama

Witamina M

Podobno, gdy zabraknie jakiejś witaminy albo odpowiedniego środowiska dla danej witaminy, wtedy organizm jej nie przyswaja, a wręcz może mu ona zaszkodzić. Staje się trucizną. Podobnie dzieje się też z brakiem witaminy M, czyli miłości. Sprawa wraca przy okazji corocznych walentynek.

 

Św. Jan Paweł II, pokazywał w swoim nauczaniu, że miłość jest kluczem do zrozumienia człowieka i dlatego „człowiek nie może żyć bez miłości”. Praktyka życia codziennego pokazuje jednak zupełnie inny obraz. Dlaczego? Bo w naszym życiu jest wiele lęków, frustracji, niepowodzeń. I na pewno witaminy o nazwie miłość nie zastąpi wątpliwej jakości filmowe „love story”, w którym „wszystko jest na sprzedaż”.

Wielkim poematem miłosnym wydaje się starotestamentalna księga „Pieśni nad pieśniami”. Występuje w nim dwoje młodych, dziewczyna i chłopak, szukają się z tęsknotą i namiętnością, wyśpiewują swoją wzajemną miłość, spotykają się i ponownie zostają rozdzieleni, by wreszcie połączyć się w doskonałym spełnieniu. Jest to pieśń, podobna do niezliczonych innych pieśni miłosnych, przemawiająca do każdego bez względu na to, w jakim kraju i w jakiej epoce się urodził. Poemat stanowi niewątpliwie uznanie całej także cielesnej rzeczywistości związku dwojga ludzi. Głosi on przede wszystkim, że miłość kobiety i mężczyzny jest siłą przeogromną. Przy tym przez cały poemat miłość jest ciągłym poszukiwaniem. Oblubieniec i oblubienica szukają się wzajemnie, odnajdują, lecz zaraz zostają rozdzieleni, by szukać się znowu i spotkać ponownie. Dlatego miłości nikt z nas nie potrafi dać raz na zawsze, a ta prawdziwa musi być zawsze szukaniem coraz pełniejszego daru z siebie. Jest tu więc miejsce i na tęsknotę, i na pożądanie, i na rozkosz doskonałego, również i fizycznego, spełnienia.

„Pieśń nad Pieśniami” przypomina nam, że prawdziwa miłość istnieje, a człowiek potrafi kochać. Dzieje się tak, ponieważ „Bóg pierwszy nas umiłował”. W Wieczerniku pochylił się, aby swoim apostołom umyć nogi. Taką posługę spełniali tylko niewolnicy wobec panów. Żeby tego było mało, odkrył przed uczniami coś szalenie nowego i ciekawego: „Przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie miłowali”. Można by rzec, że ta „najważniejsza witamina” stanowi logo chrześcijańskie. Bo oto uczniów zaczęto poznawać, kiedy mówiono: „Zobaczcie, jak oni się miłują”.

Pewnie z racji na zimowe „osłabienie organizmu” warto byłoby wzmocnić go „największą z witamin”. I nawet nie trzeba jej daleko szukać, zrzucać na to, że jakiś lekarz pomylił się wypisując receptę, czy – zwyczajnie – że jest zbyt droga. Nie trzeba stać w długiej kolejce w aptece, obawiać się, że może nie starczy mi na wykupienie witaminy. Sprawa jest o wiele prostsza niż się nam wydaje. A napełnianie się miłością ma swój początek każdego poranka, kiedy zastanawiamy się, którą nogę najpierw postawić, czy już wstać, czy jeszcze poczekać. Potem jest dzień, ludzie, wydarzenia, potoki wypowiadanych słów, dziesiątki myśli, uciekające uczucia. I gdzieś zapada wieczór, by pokazać nam, że „liczy się wyłącznie miłość”. Tylko (albo aż) tyle pozostaje tak naprawdę z naszego życia, bo tylko miłość trwa wiecznie. Jakby wbrew temu, co śpiewała przed laty Anna Jantar, że „nic nie może przecież wiecznie trwać”.

ks. Leszek Smoliński

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Gostynin

Ciśnienie: 1036 hPa
Wiatr: 17 km/h

Ogłoszenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama