Szczególnie przy okazji wręczania prestiżowych nagród i telewizyjnych prezentacji możemy odkrywać i poznawać sylwetki równych pasjonatów. Zdarzają się również i mniej spektakularne, aczkolwiek ważne odkrycia, które może w przyszłości zaowocują czymś znaczniejszym. Jedno jest pewne: pokazują życie pasjonatów, dla których liczy się, by nie poprzestawać na małym. Taki sposób patrzenia nie jest obcy także duchowym poszukiwaniom.
Chciałbym w tym miejscu zatrzymać się nad postacią pochodzącej z Sieprawia Anieli Salawy (1881–1922), ogłoszonej błogosławioną podczas pielgrzymki do Polski w 1991 roku. W wieku 16 lat wyruszyła do Krakowa, by tam przepracować resztę życia jako służąca w wielu zamożnych domach. Swoim życiem dowiodła, że nawet najbardziej niepomyślne warunki nie przekreślają szans uświęcenia. Już w 1975 r. kard. Karol Wojtyła tak motywował starania o beatyfikację: „Aniela Salawa posłuży za przykład silnej wiary, doskonałej zgodności z wolą Bożą, zwłaszcza w wypełnianiu obowiązków stanu, zupełnej uległości wobec Kościoła i jego zwierzchników oraz ustawicznej pracy, połączonej z wyjątkową pobożnością”. Okazała się więc w pełni pasjonatką spraw Bożych, nie zapominając o zadaniach wynikających z codziennej egzystencji na ziemi.
Wielu ludzi interesuje się dziś rozwojem duchowym, bo pragnie – używając sformułowania amerykańskiego trapisty Thomasa Mertona – wspinać się na duchową górę, by widzieć dalej. To nie tylko powierzchowna moda, ale jeden ze „znaków czasu”. Duchowość odpowiada na głębokie potrzeby ludzi naszych czasów i daje klucz do zrozumienia współczesnej sytuacji różnorodnych duchowych tradycji. Zachód powraca do źródeł chrześcijańskiej duchowości, ponownie odkrywa podstawowe zasady. Otwiera to drogę do odnowy chrześcijaństwa, stojącego twarzą w twarz z kulturowymi wyzwaniami epoki.
W książce „Siedmiopiętrowa góra” Merton przedstawia poszukiwania wiary i pokoju. Jest to niepowtarzalny dokument duchowy człowieka, który odszedł od świata dopiero wówczas, gdy całkowicie się w nim zanurzył. „Miałem postawić stopę na brzegu podnóża wąskiej, siedmiopiętrowej góry czyśćca, bardziej stromej i ciężkiej do pokonania, niż mogłem sobie wyobrazić, a nie zdawałem sobie wcale sprawy z trudu wspinania się, jaki stał przede mną”. Niestety, wielu myśli o tym dopiero u schyłku swojego życia. Pewien kapłan opowiadał o swoim spotkaniu z bardzo starym, bardzo chorym i na jego nieszczęście bardzo bogatym człowieku. Ów człowiek powiedział tak: „Proszę księdza, gdy patrzę na moje długie życie, to przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo za komentarz: pudło. Ja spudłowałem i teraz już nic nie mogę z tym zrobić”.
Każdy z nas, jako istota ludzka, został powołany do nieustannego rozwoju. Poszukiwania z pasją są więc zawsze na czasie, niezależnie od prądów kulturowych czy zmieniającej się mody. W perspektywie zbliżających się wakacji i urlopów warto nie przegapić nadarzających się okazji.
Ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze