Ks. prof. Józef Naumowicz, polski badacz wczesnego chrześcijaństwa jako pierwszy naukowiec ustalił, że pierwsze uroczyste obchody Bożego Narodzenia miały miejsce w Betlejem w IV wieku po zakończeniu okresu prześladowań chrześcijan (tzw. edykt mediolański z 313 r.). Wcześniej celebrowano przede wszystkim Wielkanoc. Początkowo obchody rocznicy przyjścia na świat Chrystusa miały miejsce w Betlejem 6 stycznia, a w późniejszym okresie 25 grudnia. Chodziło o symboliczną wymowę przesilenia zimowego, kiedy to dzień jest najkrótszy a noc najdłuższa. Przesilenie zimowe najlepiej bowiem obrazuje fakt przyjścia Zbawiciela, które Biblia przedstawiała jako „wzejście gwiazdy z Jakuba” (Lb 24,17), nawiedzeniem „z wysoka Wschodzącego Słońca” (Łk 1,78). Światłość ta, która rozświetliła ciemności, objawiła się w nocy pasterzom, prowadziła również Mędrców.
Choć faktycznie przesilenie zimowe ma miejsce z 22 na 23 grudnia, to w czasach rzymskich uznawano, że następuje ono 25 grudnia – i dlatego wówczas ustanowiono Boże Narodzenie. W 335 roku zwyczaj obchodzenia Bożego Narodzenia dotarł z Betlejem do Rzymu, a stąd do innych krajów. Zatem współczesne badania, w tym ks. prof. Naumowicza, dowodzą, że obchody Bożego Narodzenia nie były związane z zastąpieniem żadnych wcześniejszych świąt pogańskich ze starożytnego Rzymu czy Egiptu świętem Słońca, jak dotychczas sądzono.
Nieprzerwany element kultury bożonarodzeniowej stanowi dla wielu Polaków film komediowy pt. „Home alone” (prod. 1990, reż. Chris Columbus) z Macaulayem Culkinem w roli głównej, w Polsce znany jako „Kevin sam w domu”. W internecie jest wiele opinii, recenzji, krytyki… Jednak warto zauważyć, iż ten film potęguje w ludziach tęsknotę, aby być kochanym i nie być samotnym. Historia chłopca, który pozostaje sam na święta Bożego Narodzenia w domu, podczas gdy jego rodzina udaje się do Paryża, uświadamia nam, że święta to czas, w którym szczególnie doskwiera nam samotność. Polski poeta i pisarz Ernest Bryll w jednym z wywiadów radiowych powiedział: „Teraz trzeba utrzymać więź za wszelką cenę. Uczyć się być z innymi, nawet jeśli jest między nami duża odległość”.
Nie tylko pandemia COVID-19 skazuje wielu na samotność. Powodów jest o wiele więcej. Choćby kłótnie w rodzinie o rzeczy mało znaczące, obrażanie się za byle głupstwa. Do tego dochodzi nieodzywanie się do siebie, złe życzenia pod czyimś adresem i wszechobecna pandemia obojętności. I w tym klimacie dokonuje się tajemnica Wcielenia, czyli Bóg zstępuje z wyżyn nieba na ziemię, staje się Emmanuelem, czyli Bogiem z nami. W „pełni czasu”, wśród nocnej ciszy, rozpoczyna się nowy etap historii ludzkości. Bo oto czas dzielimy na ten „przed” i „po” Chrystusie. To nie było jakieś zwykłe, przypadkowe pojawienie się Syna Bożego. On był przecież zapowiadanym od wieków przez tak wielu proroków.
Od samego początku Jezusowi towarzyszyła rodzina i relacje, które są odbiciem relacji w samym Bogu. Józef, Maryja i Jezus umacniają się wzajemnie, tworzą dom, w którym unosi się codziennie zapach miłości. To dla nas konkretny wzór, aby w czasie świąt wygasić konflikty, spotkać się z drugim człowiekiem, skupić się na radości życia, a nie ideologicznych sporach i jałowych walkach. Biskup bydgoski Krzysztof Włodarczyk powiedział na scenie Bydgoskiego Jarmarku Świątecznego (18.12.2021): „Zachęcam, by te święta przeżyć w wolności od dyskutowania o szczepieniach i polityce. By rozmawiać ze sobą o tym, co jest wartością. O nadziejach i marzeniach, jakie nosimy w sercach. By również usłyszeć tę prawdę, że dla Boga każdy z nas jest najważniejszy”. Prawdziwy sens nadaje świętom spotkanie z Jezusem. Jego obecność jest zaproszeniem do dzielenia miłością z innymi, czyli do konkretnego działania. Czasem ta miłość jest owinięta w świąteczny papier, przewiązana wstążką, innym razem stanowi uśmiech, przytulenie, dobre słowo, obdarowanie kogoś nadzieją na lepsze jutro czy gestem wyciągniętej do pojednania dłoni.
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze