Muszę się wytłumaczyć ewentualnym czytelnikom, że owe refleksje związane są z moją chrześcijańską tożsamością oraz zaangażowaniem, jako pastor, w duszpasterstwo i szeroko rozumianą kościelną aktywność. Nie wszystkim jestem gotowy dziś się podzielić, ale moje wiodące przemyślenie ze wspomnianego seansu filmowego jest takie, że wróg (mam na myśli duchową istotę nazywaną Diabłem, o którego knowaniach piszą autorzy biblijni) zamknął wielu z nas jakby w słoiku i szczelnie zakręcił wieko. I znów słowa wyjaśnienia. Nowy Testament wydobywa na jaw prawdę o destrukcyjnych i ukierunkowanych na zniszczenie człowieka zamiarach Diabła. W tzw. zachodniej cywilizacji zdaje się nie być miejsca na świat duchowy. Tymczasem tekst biblijny zawiera mnóstwo odniesień do tej duchowej i niewidzialnej rzeczywistości oraz wzywa nas do traktowania jej bardzo poważnie. Autorzy tekstów Nowego Testamentu próbują pouczyć nas o tym „jak się rzeczy mają”, także w kontekście Diabła. Przykładowo w jednym z listów apostolskich czytamy, że „cały świat leży w mocy Złego”. Inny autor biblijny, świadomy duchowej rzeczywistości, napisał, że „bóg tego świata (Diabeł) zaślepił pozbawione wiary umysły, aby ludzie nie zobaczyli blasku Ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga”. Właśnie taki jest cel działania Diabła. Zaślepić, osaczyć, zniewolić, usidlić i… „zamknąć w słoiku”.
To metaforyczne „zamknięcie w słoiku” jest duchową niewolą i pozbawia nas właściwej perspektywy na życie. Ograbia z możliwości poznania prawdy o pięknie, chwale i majestacie Stwórcy. Żyjąc w słoiku jesteśmy zaduszeni. Stłamszeni. Wnętrze słoika zapewnia tylko niezbędne minimum, aby przetrwać. Bywa nawet, że czujemy się tam bezpiecznie. Ale to „bezpiecznie” oznacza tak naprawdę paraliż, ograniczenie, skrępowanie i otumanienie… A przecież istotą życia jest nie tyle bezpieczeństwo i przewidywalność istnienia, ale mierzenie się z niebezpieczeństwem, co wymaga odwagi i ciągłego wychodzenia poza to co znane. A pytanie o Boga i jego działanie jest takim swoistym wychodzeniem ze strefy komfortu, na co niestety nie stać wielu z nas. Bóg? Jezus? Duch Święty? Zbawienie? Zmartwychwstanie? Kościół? To nie są pytania, na które szukamy szczerej i dogłębnej odpowiedzi. W moim przekonaniu Pan Bóg z całym swoim autorytetem upomina się o obecne pokolenie. Upomina się o pokolenie chrześcijan, do których sam się zaliczam, ale także o tych, którzy – na ten moment – pozostają poza chrześcijańskim Kościołem. To Jego upominanie ma na celu wyzwolić nas – ludzi Kościoła – z zatęchłej niewoli słoików: z naszej wygodnej, przewidywalnej i ułożonej religijności. Słoikowa religijność nie ma w sobie żadnej pasji, radości i pozbawiona jest autentyzmu. Jeżeli my – chrześcijanie – zasmakujemy wolności i na nowo zafascynujemy się pięknem, mocą i autorytetem naszego Boga, to będziemy bardziej stanowczo upominać się o wszystkich innych, którzy dziś żyją poza relacją z Chrystusem. Tej WOLNOŚCI w życiu z Bogiem, oglądając wspomniany film, zapragnąłem w sposób szczególny. Zatęskniłem za nią dla samego siebie i dla innych.
Jeżeli można coś zrobić na rzecz obecnego pokolenia, by uczynić je prawdziwie WOLNYM, to jedyną nadzieją dla nas jest Ewangelia o chwale i mocy Chrystusa. Bo, zgodnie ze słowami Pawła z Tarsu, to właśnie „Chrystus przynosi nam wolność”. Ja nie zamierza tkwić „w zakręconym słoiku”. Każdy kto prawdziwie ceni wolność będzie szukał i pragnął Ewangelii. To w niej odnajdujemy autentyczność naszego człowieczeństwa i bogactwo życia poza duszną atmosferą słoika. Życie to coś więcej niż nam się wydaje. A to „więcej” jest do osiągnięcia z Tym, który pozostaje jedynym źródłem prawdziwej wolności.
Piotr Syska
Napisz komentarz
Komentarze