W pośpiechu łatwo zagubić szczegóły i skupić się na stereotypach, które blokują kolejne kroki, bo po cóż wyjaśniać coś, co wydaje się być oczywiste. Preferuję jednak zatrzymanie się na progu zdumienia. I spojrzenie z prostotą – stop klatka. Sensacje, ploteczki, szemrane wieści przekazywane z ust do ust. I perspektywa – z wysokości sykomory (dziś pewnie byłoby to z drona). W centrum akcji Jezus, na którego spotkanie oczekiwał Zacheusz, zwierzchnik celników i człowiek bardzo bogaty. Zdaniem współziomków – kolaborant rzymski i złodziej. W oczach Jezusa – człowiek, który źle się miał, dobry materiał na przyszłego przedstawiciela królestwa Bożego. Żeby mogło jednak do tego dojść, Zacheusz musiał pokonać szlak, który prowadził od grzechu do nawrócenia. Nie zapominając przy tym, co ostatnio zdarza się nawet najbardziej pobożnym, o naprawieniu krzywd, czyli zadośćuczynieniu. Warunek niezbędny, pragnienie, przynaglenie – jak zauważa łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM – „pojawia się spontanicznie w Zacheuszu, gdy czuje się zauważony, poznany, wezwany, uznany za godnego przyjęcia daru obecności Jezusa, który jest mu ofiarowany bezinteresownie. A dokonuje się to z radością i rodzi radość. To właśnie doświadczenie radości i bliskości z Panem, w zbawczym słowie, wytworzy w Zacheuszu pragnienie zmiany życia”.
Wydarzenie biblijne związane z Zacheuszem ma również swoje związki z liturgią. Mowa o tzw. zacheuszkach (polska nazwa jest unikatowa), czyli krzyżach apostolskich, które przyjmują różne kształty. Ks. prof. Bogusław Nadolski TChr (1933-2018) wybitny polski liturgista, wskazuje, iż są to symboliczne znaki na ścianach, przypominające o dedykacji kościoła, z umieszczonymi poniżej świecznikami, które zapala się w rocznicę dedykacji kościoła i w pewne uroczystości. Zwyczaj powstał w liturgii starogalijskiej. Umieszczanie zacheuszków odwołuje się do Apokalipsy św. Jana Apostoła (21, 14). Tekst mówi o murze miasta o dwunastu warstwach fundamentu, na których były wypisane imiona dwunastu apostołów Baranka, wskazuje na kościół, jako symbol świętego miasta Jeruzalem. Ta symbolika jest podstawowa wg Obrzędów poświęcenia kościoła i ołtarza. Kościół jest bowiem wypełnieniem Ludu Przymierza, zbudowanym na fundamencie apostołów. Wspomniany obrzęd dopuszcza zamiast dwunastu cztery zacheuszki. Liczba czterech jest znakiem doskonałości.
Są w życiu takie spotkania, po których to, co „przed” zaczyna być jak przykry sen, z którego jest okazja się przebudzić i zacząć nowy etap życia. Tak było w przypadku spotkania Zacheusza z Jezusem, które może pomoc wielu ludziom w poukładaniu na nowo hierarchii wartości, co w perspektywie uroczystości Wszystkich Świętych wydaje się rzeczą niezwykle ważną: każdy grzesznik ma szanse zostać świętym. To odpowiedź na pewien problem, który dostrzegał już bardzo wyraźnie ks. Franciszek Blachnicki. W wywiadzie pt. „Skandal Ewangelii” („W drodze” 10/2022) publicysta Marcin Kędzierski snuje taką refleksję na ten temat: „Ks. Franciszek Blachnicki wskazywał, że wiara Polaków jest często fasadowa, a za katolików uważają się osoby praktycznie niewierzące, niemające żadnej relacji z Jezusem. W dodatku Kościół, koncentrując się na tej stronie formalnej, rytualnej, niestety to zjawisko wzmacnia. Przez lata uspokajaliśmy się statystykami, ale ten czas się kończy i można powiedzieć – bardzo dobrze! To świetna okazja, żeby wygrzebać się spod gruzu walącej się budowli i pomyśleć nad tym, co jest warte ocalenia czy wzmocnienia, a co należy wrzucić, bo już do niczego się nam nie przyda” (s. 62).
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze