Radni z IdG w tym roku do projektu budżetu na 2018 rok przedłożonego przez burmistrza wprowadzili kilkadziesiąt poprawek w wyniku czego zdjęli ok. dwa miliony złotych i przeznaczyli je na proponowane przez klub radnych IdG inwestycje. W planach jest m.in. modernizacja ulic Nowej, Bema i Krasickiego, parking pomiędzy Polną, a 3 Maja, lodowisko, trzy place zabaw.
Burmistrz Paweł Kalinowski znów znalazł się w trudnej sytuacji. Podczas obrad sesji Rady Miejskiej (28.12) z ubolewaniem odniósł się do poprawek i uzasadniał ich nietrafność. Radni zdejmują środki finansowe na realizację wielu zadań jak choćby modernizacja ulic Solidarności i Kujawy, gdzie jest już projekt budowlany. Inny przykład to konieczna modernizacja sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie jest decyzja Sanepidu.
Jakby tego było mało, Miasto musi zapłacić Bankowi Gospodarstwa Krajowego 427 603 zł. W wyniku kontroli okazało się, że w latach 2006-2011 doszło do nieprawidłowości przy zasiedlaniu mieszkań socjalnych na Zazamczu, budowa wspomnianych lokali była dotowana przez BGK. Burmistrz poinformował, że sprawę skieruje do Prokuratury.
Odnośnie budżetu mówi wprost - Zostaję z minimalną kwotą na przyzwoite funkcjonowanie Urzędu Miasta. Cały czas są wnioski o naprawę dróg, o wymianę znaków, to są drobne sprawy ale ja w budżecie nie mam na to środków.
W odpowiedzi radny Zbigniew Chorążek powiedział, że ani projekt burmistrza, ani wniesione poprawki nie zadowolą wszystkich.
Za uchwałą budżetową z poprawkami radnych IdG głosowało dziesięcioro radnych, dwoje się wstrzymało (Jan Głodowski PiS i Urszula Pieniążek GWS). Nieobecni byli Grzegorz Gospodarowicz PiS, Martyna Doral IdG i Martyna Chmielecka IdG.
and.
Komentarze
Radny powinien reprezentować interesy swoich wyborców w korelacji z interesami gminy, której jest członkiem. Problem pojawia się wtedy, kiedy radny przedkłada dobro swoich wyborców, dobro gminy nad interesem własnym i interesami tych, którym zawdzięcza fotel radnego. W naszej gminie nawet jednomandatowe okręgi wyborcze nie zapobiegły negatywnym zjawiskom dzierżenia władzy uchwałodawczej przez jedną opcję polityczną, a wręcz przeciwnie, doprowadziły do sytuacji, w której 80% rady pochodzi z tej samej opcji, co przy wyborach w systemie proporcjonalnym byłoby niemalże niemożliwe. Dwunastu członków rady pochodzących z tej samej opcji politycznej reprezentuje i realizują głównie interesy swojego stowarzyszenia, jego liderki, a ich decyzje nie są decyzjami indywidulanymi, a czysto partyjnymi. Duża część społeczeństwa gostynińskiego pozbawiona reprezentacji, może jedynie biernie przyglądać się poczynaniom rady. Dominacja opcji reprezentowanej przez jedno stowarzyszenie nie wychodzi nam na dobre. Można sobie jedynie wyobrazić, co by się działo, gdyby nie tylko władza uchwałodawcza, ale i wykonawcza dzierżona byłaby w jednych rękach. Jednak w systemie demokratycznym "na końcu jest człowiek" dokonujący niczym nie skrępowanych własnych wyborów…