W kilkustronicowym piśmie nauczycielki poinformowały zebranych o kuriozalnych okolicznościach zwalniania z pracy, samowolnych praktykach dyrektora szkoły oraz pomyślnych dla nich wyrokach sądowych.
- Byłam umieszczona w kwietniowym arkuszu organizacyjnym na kolejny rok szkolny ale nieoczekiwanie w ostatnim dniu maja pani dyrektor zwolniła mnie z pracy wysyłając wypowiedzenie pocztą - powiedziała naszemu portalowi jedna ze zwolnionych nauczycielek. Inna oświadczyła - Pracowałam wcześniej w Liceum im. Marszałka S. Małachowskiego w Płocku oraz w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku. Wybrałam Zespół Szkół na Kowalskiej do stałego zatrudnienia bo uznałam, że może on być stabilnym miejscem pracy na kolejne lata, gdy zatrudniał mnie tu pan Zdzisław Tarka - wieloletni dyrektor tej placówki i gdy szkoła pod jego zarządem kwitła. Pracuję najdłużej spośród nauczycieli uczących mojego przedmiotu. Wypowiedzenie zaskoczyło mnie, tym bardziej, że w sposób oficjalny nie były podane żadne kryteria doboru pracowników do zwolnienia.
Trzecia ze zwolnionych dodaje. - Zostałam zwolniona z powodu rzekomej skargi do kuratorium, której tak naprawdę nie było. Byłam jedną z nauczycielek najdłużej nauczających mojego przedmiotu.
Nauczycielki niezwłocznie po zwolnieniu z pracy wniosły do Sądu Rejonowego w Płocku, IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych pozwy przeciwko dyrektorowi Zespołu Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gostyninie. W efekcie toczących się blisko dwa lata procesów sądowych wydano we wszystkich sprawach wyroki nakazujące przywrócenie do pracy byłych nauczycielek.
Z treści pisma odczytanego na sesji Rady Powiatu wynika także, że wyroki nakazujące przywrócenie do pracy bezpodstawnie zwolnionych nauczycielek nie są jedynymi, które ciążą na dyrektorze Zespołu Szkół z ulicy Kowalskiej. Wiosną tego roku Sąd Okręgowy w Płocku nakazał wypłatę odszkodowania na rzecz byłej nauczycielki Zespołu Szkół przy ulicy Kowalskiej za nieterminowe wydanie świadectwa pracy, co skutkowało stratami finansowymi u kolejnego pracodawcy w postaci niemożności otrzymania dodatku stażowego przez okres kilku miesięcy.
W piśmie jest poruszona radna Marzenna Kozłowska i jej córka – nauczycielka z Zespołu Szkół, która przejęła godziny lekcyjne po jednej ze zwolnionych nauczycielek. - Należy zatem z całą stanowczością stwierdzić, iż doszło tutaj do „handlu” godzinami – czytamy w piśmie.
Oburzona radna Marzenna Kozłowska po odczytaniu pisma stwierdziła, że sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu, ponieważ jej zdaniem są to kłamliwe informacje.
Oprócz radnej Marzenny Kozłowskiej nikt nie zabrał głosu w sprawie pisma.
and.
Napisz komentarz
Komentarze