Byłem pewien, że Konfederacja przekroczy 8 proc. W duchu śmiałem się jak starsza znajoma mówiła, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę i że PiS tak naprawdę powinien mieć już ponad 50 proc. Mówiła, że gdyby pokazać jak PiS zmieniło życie ludzi w terenie to w zasadzie zastanawialibyśmy się nad większością konstytucyjną.
No i przyszedł dzień wyborów, który pokazał, że żyję w bańce. Słuchając pierdół o geniuszu Biedronia, o niesamowitych zdolnościach Schetyny, zakulisowych działaniach różnego rodzaju polityków zupełnie straciłem poczucie, że jest jeszcze realny świat. Straciłem wiarę w racjonalność ludzi, bo zdanie tych ekspertów wziąłem za reprezentatywne poglądy.
Tymczasem w realnym świecie ludzie kierują się rozumem. Wiedzą, że spełnienie obietnicy jest wtedy, gdy robi się to co się zapowiadało, a nie gdy się dwa razy obieca. W realu ludzie wiedzą, że patologie znajdą się wszędzie i że nie kupuje się kota w worku. Jednocześnie pamiętają, że jak się zmienia to generalnie po to, żeby było lepiej. Widzą również, że wbrew zapowiedziom z powodu PiS-u niebo nie zawaliło się na głowę, że nie wprowadzono państwa katolickiego, nie ma wojny z Rosją, a Saska Kępa nie zmieniła nazwy na Beata Kempa.
Jak się zdejmie tę propagandowo-polityczną otoczkę to niedzielny wybór był po prostu racjonalny. Postawiono na gospodarza, który pokazuje, że zdanie obywateli go obchodzi. Dopóki opozycja nie zasieje w obywatelach pozytywnej idei, nie stworzy pomysłu, który mógłby ich zjednoczyć to PiS może przegrać jedynie sam ze sobą. Zła propaganda nie wystarczy, gdyż Polacy są bardziej odporni na manipulację niż ja.
Jacek Liziniewicz
Napisz komentarz
Komentarze