W maju i w czerwcu 2016 roku pani dyrektor zwolniła z pracy trzy nauczycielki. Każda z nich pozostawała wtedy ze szkołą w stosunku mianowania z racji na długoletni staż pracy oraz stopień nauczyciela dyplomowanego. Nauczycielki złożyły pozew do Sądu Pracy w Płocku. W 2017 roku wszystkie trzy wygrały sprawę w I Instancji. Dyrektor odwołała się od przegranych spraw. W grudniu 2018 roku Sąd Apelacyjny potwierdził bezprawne zwolnienie dwóch nauczycielek i nakazał pani dyrektor przywrócenie ich do pracy. Trzecia sprawa przeciągała się z powodu nie stawiania się na sprawy ówczesnego starosty. W efekcie Sąd II Instancji przekazał tę sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd I Instancji.
- W tym samym czasie rozpatrywana była również sprawa jednej z pozywających szkołę nauczycielek o wydanie prawidłowego świadectwa pracy za okres 16 lat zatrudnienia w pozwanej szkole, którego wydania pani dyrektor odmówiła na piśmie. Trzy błędne świadectwa pracy (nie zawierały daty końcowej zatrudnienia) zostały wydane po terminie, a brak sprostowania jednego z nich znalazł swój finał w sądzie – mówi jedna z nauczycielek.
Sprawa zakończyła się wyrokiem Sądu II Instancji nakazującym wydanie prawidłowego świadectwa pracy poszkodowanej nauczycielce i wypłacenie na jej rzecz odszkodowania, bowiem brak świadectwa pracy skutkuje niewypłacaniem dodatku stażowego w nowym miejscu zatrudnienia.
W miejsce bezprawnie zwolnionej nauczycielki biologii pani dyrektor zatrudniła córkę ówczesnej radnej powiatowej. W tej sytuacji zwolnionej już nauczycielce zaproponowano umowę o pracę na rok z możliwością dwutygodniowego wypowiedzenia przez obydwie strony, żądając w zamian wycofania pozwu sądowego.
W grudniu 2018 roku Sąd nakazał przywrócenie dwóch nauczycielek do pracy. Pani dyrektor uczyniła to dopiero po dwóch miesiącach przydzielając godziny fakultatywne.
- W maju 2019 roku nauczycielce języka angielskiego, przywróconej do pracy prawomocnym wyrokiem sądu, pani dyrektor przesłała ponowne wypowiedzenie z pracy SMS-em i w jej miejsce zatrudniła inną nauczycielkę. Poszkodowana nauczycielka zmuszona była zatem wnieść kolejny pozew do Sądu Pracy, oraz dwa następne – o odszkodowanie za straty powstałe w wyniku pozostawania bez pracy oraz o mobbing, z racji na znaczny ubytek na zdrowiu z powodu działań pani dyrektor - mówi kolejna nauczycielka.
Prawdziwa gehenna przywróconej do pracy nauczycielki biologii rozpoczęła się we wrześniu tego roku. W sierpniu dowiaduje się, że przydzielono jej 11/18 etatu, mimo, że w świetle prawa przysługuje jej pełen etat. We wrześniu nauczycielka ma dobrowolnie zgodzić się na przekształcenie jej stosunku mianowania w zwykłą umowę o pracę w ograniczonym zakresie. Po kilku dniach dyrektor wysyła jej świadectwo pracy, nie wręczając jej wcześniej żadnego wypowiedzenia.
- Nie wszyscy nauczyciele wytrzymują taką atmosferę, rada jest podzielona na tych, którzy o sprawie wiedzą ale milczą z obawy o utratę pracy i tych, którzy ulegają pani dyrektor. Z nieznanych powodów jedna z nauczycielek języka angielskiego w trybie nagłym odchodzi z pracy z początkiem września. Pani dyrektor znana jest także z preparowania skarg na swoich nauczycieli. Tak było na przykład w przypadku zwolnionej z pracy anglistki, gdzie taka nieprawdziwa skarga miała być powodem tego zwolnienia – mówi inna nauczycielka.
Jedna z pracujących nadal nauczycielek złożyła pozew o mobbing i tym samym wobec pani dyrektor toczą się już dwie takie sprawy. Pierwsza z nich miała się odbyć w sierpniu ale pani dyrektor nie stawiła się na nią, kolejna odbyła się 1 października, na której mieli być przesłuchani świadkowie. Zakończyła się jednak odroczeniem sprawy na grudzień.
Tylko, kto za to wszystko płaci? - Pytają zgodnie nauczycielki.
- Mamy dosyć chodzenia po sądach, jesteśmy tym wszystkim zmęczone. Do składania nowych pozwów zmuszają nas jednak okoliczności. Nie składamy żadnych zawiadomień o popełnieniu wykroczeń wobec pracowników takich jak np. wypłacenie pensji z niewiadomego źródła czy fałszowanie dokumentów albo brak odpowiedzi na publiczne zapytania. Pani dyrektor nie daje jednak za wygraną, odmawia jakichkolwiek negocjacji. Nadto w każdej sprawie Sąd wyraził opinię w uzasadnieniach wydanych wyroków, iż nie daje wiary zeznaniom pani dyrektor, a nieprzywrócenie nas do pracy, o co cały czas dyrekcja walczy, legitymizowało by bezprawne poczynania pozwanej szkoły. Przeraża nas jednocześnie to, że pani dyrektor ignoruje wyroki sądu, więc nawet jak tam znajdziemy sprawiedliwość, nie mamy pewności, że da nam to poczucie spokoju i stabilizacji. Ze szkołą czujemy się związane emocjonalnie. Przepracowałyśmy tu wiele lat, zanim jeszcze funkcję dyrektora objęła pani Sieradzka. Czujemy się pokrzywdzone, ale nie tracimy nadziei, że wrócimy do swojego miejsca pracy, do naszych kolegów i koleżanek oraz do naszych uczniów – mówi jedna z nauczycielek prosząca o anonimowość.
Dyrektor szkoły Izabela Sieradzka twierdzi, że wszelkie działania były zgodne z prawem.
- W odpowiedzi na zarzuty formułowane pod adresem dyrektora Zespołu Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gostyninie, w szczególności przez byłych pracowników, informuję, że wszelkie działania dyrektora były zgodne z prawem i realizowały uprawnienie pracodawcy do kształtowania organizacji pracy w szkole. Dyrektor nigdy nie posuwał się do działań uderzających w dobra innych osób, a decyzje podejmowane były z uwzględnieniem poszanowania interesów wszystkich stron i - przede wszystkim - przy uwzględnieniu kwestii merytorycznych związanych z poziomem nauczania realizowanym przez pracowników szkoły. Niestety, osoby wobec których zostały podjęte określone działania i które poczuły się dotknięte dokonaną oceną ich pracy, w następstwie podjęły szereg działań zmierzających do destabilizacji pracy szkoły i w istotny sposób naruszających jej prawnie chroniony interes, czego wyrazem są zarzuty kierowane pod adresem pracodawcy.
Tym samym odnosząc się do zarzutu podejmowania przez dyrektora szkoły bezprawnych działań, w tym rzekomego preparowania skarg na pracowników, które miałyby być następnie wykorzystywane do zwalniania tych pracowników, należy stanowczo podkreślić, że są to twierdzenia nieprawdziwe i stanowiące daleko idące pomówienia. Uderzają nie tylko w osobę działającą w imieniu pracodawcy, ale w szczególności w dobro szkoły. Dlatego też działania naruszające interes prawny szkoły, osób zarządzających, jak i grona pedagogicznego będą się spotykały z ostrą reakcją, w tym z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków prawnych.
Od poniedziałku (7.10) próbujemy skontaktować się z władzami Powiatu aby skomentowały konflikt w szkole, jednak bez efektu. Zapewniamy, że “głos” w tej sprawie organu nadzorczego zamieścimy wkrótce.
wgs/and.
Napisz komentarz
Komentarze