Swoje lata świetności miał do połowy XVII wieku, kiedy od 1508 roku jego zarządzającym został starosta Krzysztof Szydłowiecki. Upadek budowli zaczął się w czasie tzw. potopu szwedzkiego od 1655 roku. Idące od północy wojska szwedzkie niszczyły napotykane po drodze polskie warownie. Wówczas w dużym stopniu dewastacji uległ zamek w Gostyninie. Kolejne lata jego degradacji to tzw. wojna północna w początkach XVIII wieku, następnie oblegające zamek wojska carycy Katarzyny II walczące z wojskami konfederacji barskiej w 1769 roku. W Archiwum Głównym Akt Dawnych zachował się opis jego stanu z 1772 roku. Oto fragment: Zamek ten (…) dużo spustoszały i zrujnowany, wielkiej reperacji potrzebuje. W tym jedna tylko izba, w której się księgi znajdują, i ta reperacji potrzebuje i obwarowania lepszego. W niektórych miejscach mury powypadały, dach i sufity opadły, tylko nad archiwum jest lepszy dach, ale i ten reperacji potrzebuje.
Kolejne lata upadku zamku przypadały na okres panowania pruskiego od 1793 do 1805 roku. Wówczas stacjonował tam garnizon pruski. Żołnierze zaś wywieźli cenne archiwum grodzkie, a także zaczęli burzyć historyczne mury. Pozostały tylko fragmenty dwóch ścian i 1/3 gotyckiej wieży.
W latach 20. XIX wieku w Gostyninie zaczęli osiedlać się rzemieślnicy niemieccy. Zgodnie z wolą ludności wyznania ewangelickiego car Aleksander I w 1822 roku przekazał gminie ewangelickiej ruiny zamku, który był, jak napisano, bardzo zrujnowany, bez okien i zewsząd zacieka (…) zrujnowaną jest też wieża zamkowa. Ruiny te wykorzystał architekt Hilary Szpilowski i w latach 1822–1825 na fundamentach zamku pobudował kościół nawiązujący stylem do gotyku. Kościół ten służył ewangelikom do końca II wojny światowej, a w latach 1945–1978 należał do parafii rzymskokatolickiej. Od 1979 roku aktem notarialnym kolejnym właścicielem dawnego kościoła, po desakralizacji, stały się Zakłady Sprzętu Oświetleniowego Polam z zamiarem urządzenia tam ośrodka kultury. Plan ten nie został zrealizowany z braku środków i obiekt zaczął niszczeć. Uległ zarwaniu sufit, przeciekał dach, odpadały tynki, szyby były powybijane. W takim stanie przejęła obiekt na wzgórzu w 2000 roku powołana przez miasto Fundacja na Rzecz Odbudowy Zamku. Wówczas przystąpiono do jego remontu z własnych środków, przypisując mu funkcję rozrywkowo-gastronomiczną. Zakończenie odbudowy nastąpiło w 2009 roku.
Część II
Zachowały się opisy wyposażenia zamku w okresie jego świetności, lecz nie znamy jego architektury zewnętrznej. Nie zachował się żaden wizerunek zamku w postaci rysunku, szkicu, planu czy szczegółowego opisu. Pewną nadzieję mogły dać rysunki oraz dziennik szwedzkiego kwatermistrza i rysownika Erika Jönssena Dahlbergha, który w Polsce przebywał od 9 lipca 1656 roku do 13 lipca 1657 roku i szkicował te fortyfikacje, które kolejno zdobywali Szwedzi. Dwukrotnie był też w pobliżu naszego zamku. Prace Dahlbergha zostały wydane przez Bronisława Heyduka w 1971 roku pt. „Dahlbergh w Polsce. Dziennik i ryciny szwedzkie z dziejów Potopu 1656–1657”. Autor zamieścił 110 szkiców Dahlbergha i przetłumaczony dziennik rysownika. Odnajdujemy tam następującą informację:
Dnia 15 [marca 1657] poszedł Jego Królewska Mość na Kowal (Covale), 4 mile. Dnia 17 na Łanięta (Lanionta), 5 mil. Stąd Jego Królewska Mość posłał mnie do zamku Gostynin (Costenin) z rozkazem, abym – o ile uznam, że zamek jest dość mocny i odpowiednio położony, by go bronić skutecznie na wypadek ataku wroga – zostawił tam majora Mejera ze 120 dragonami i rotmistrza Palma z 50 rajtarami (ten miał mnie powiadomić, gdzie się znajduje), abym im dał rozkaz zaopatrzenia się i zarys, jak się umocnić. Ale żadnego z nich nie mam zabierać z powrotem do armii.
Ruszyłem więc tam z pocztem 50 koni, 6 mil. Miejsce nie wydało mi się sposobne, choćby jako linia łączności, a że nie chciałem ryzykować straty ludzi, więc gdy wykonałem pewne szkice i rysunki, zabrałem z sobą majora z jego 170 ludźmi i spotkałem jego królewską mość w marszu koło Kutna (Kuttno), 5 mil. (…) Tego samego dnia poszliśmy razem do Żychlina (Sicclina), 2 mile.
W czerwcu Karol Gustaw postanowił wyruszyć na Danię i na jakiś czas opuścić Polskę. Dnia 3 czerwca nastąpił wymarsz armii. Idąc w kierunku Pomorza Dahlbergh dotarł Dnia 16 [czerwca] do miasta Gostynina (Gostenin), 4 mile. Stąd został wysłany generał-major Arnson celem zwinięcia garnizonu w Łowiczu i spalenia miasta. Gdy miasto i zamek zostały spalone, armia przeszła brodem koło Gostynina, gdyż panowała tam zaraza.
Z dziennika wynika, że Dalhberg podczas pierwszego pobytu w naszym zamku wykonał jego szkic, niestety, nie znalazł się on w wydawnictwie Heyduka. Nie wiadomo też czy taki szkic się zachował. Redakcja „Głosu Gostynińskiego” podjęła około 2006 roku próbę poszukiwań szkicu w głównych bibliotekach szwedzkich. Skierowane zostały pisma do Biblioteki Królewskiej w Sztokholmie i kilku innych bibliotek w Szwecji, ale bez rezultatu.
Bez wizerunku zamku w Gostyninie trudno mówić, że remontując dawny kościół, nie pokazana została jego „historyczność”. Natomiast zachowana została bryła budowli z połowy XIX wieku, a także pewne elementy kościoła ewangelickiego, jak stylizowane na gotyckie okna, empory charakterystyczne dla tego typu kościołów oraz główne drzwi wejściowe.
Do wydarzenia historycznego, jakim było uwięzienie w 1612 roku w Gostyninie carskiej rodziny Szujskich po przegranej bitwie pod Kłuszynem, nawiązują umieszczone w zamku reprodukcje obrazów Tomasza Makowskiego, Józefa Peszke, Jana Matejki i Jana Kantego Szwedkowskiego przedstawiające wprowadzenie Szujskich przed oblicze króla Zygmunta III Wazy do Sejmu w Warszawie.
Wracając do tytułu tego tekstu – czy obecny „gostyniński zamek” powinien nosić nazwę zamek. W latach 90. XX wieku na łamach „Głosu Gostynińskiego” wywiązała się dyskusja na ten temat. Wziął w niej udział m.in. historyk dr Marian Chudzyński, autor opracowania „Prawda i legenda o zamku gostynińskim”, redaktor Jan Bolesław Nycek oraz naczelnik Wydziału Promocji Urzędu Miasta Zbigniew Barlak. Odniesiono się wówczas do sugestii archeologa dr. Przemysława Nowogórskiego, który optował za nazwą „zbór”, co było nie do przyjęcia. Jego propozycja została odrzucona, ponieważ zbór to wyznawcy religii, a nie kościół. Zdecydowano się ostatecznie na „zamek” rozumiany jako kompleks – zespół obiektów składających się na budowlę z dziedzińcem otoczonym czworobokiem z zabudowaniami spełniającymi w przeszłości różne funkcje, z reguły służebne zamkowi. Dodajmy, że Napoleon Orda, autor „Albumu widoków historycznych Polski” z lat 1872–1880, przyjął również nazwę „zamek gostyniński”, a nie zbór ewangelicki, choć w tym czasie pełnił już taką funkcję. Zatem gostynianie używają dziś mocno zakorzenionej nazwy, gdyż w tym miejscu przez sześć wieków stał zamek, a jego fragmenty wkomponowane zostały do kościoła ewangelickiego. I to się nie zmieni. Natomiast potrzebna jest przed „zamkiem” lub wewnątrz tablica informująca przybywających do Gostynina turystów lub gości o dziejach tej budowli.
Barbara Konarska-Pabiniak
Kościół ewangelicki od strony zachodniej wg Napoleona Ordy z lat 1873–1883
Wzgórze zamkowe obecnie
Napisz komentarz
Komentarze