Dobrym przewodnikiem po codzienności, dosięgającym tego, co najbardziej istotne, jest Biblia. To jeden z dwóch – obok sakramentów – najcenniejszych skarbów Kościoła. A skoro w każdym z nas drzemie odkrywca, warto być niestrudzonym w swoich poszukiwaniach i dążeniach. Podobnie jak niegdyś św. Paweł czuł się przynaglony miłością Chrystusa, by przemierzać nowe lądy i nieść Ewangelię jak największym rzeszom ludzi. Jednak żeby nieść, trzeba najpierw czytać, zgłębiać, wracać po raz kolejny, a nawet „wadzić się” z tekstem. Siostra Alicja Rutkowska CHR zauważa: „Pismo Święte formowane przez 60 pokoleń było pisane przez ludzi wiary i dla ludzi wiary. A nieumiejętne odczytanie tego tekstu sprawia, że niektórzy twierdzą, iż przy lekturze Biblii wiarę można stracić. Dzieje się tak, gdy ktoś np. zaczyna konfrontować najnowsze badania naukowe z twierdzeniami tam zawartymi”.
Przykładem ludzi, dla których słowo Boże stało się chlebem powszednim są ogłoszeni 18 października 2015 w Rzymie przez papieża Franciszka świętymi małżonkowie Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Siedem lat wcześniej, we francuskim Lisieux, odbyła się ich beatyfikacja, w czasie której legat papieski kard. Jose Saraiva Martins powiedział m.in.: „pokornie kroczyli wraz z Bogiem, poszukując słowa Pana. Panie, Mistrzu, powiedz nam swoje słowo, co Ty o tym sądzisz? Oni szukali słowa mistrza, Jego woli, Jego opinii w danych sprawach, byli spragnieni tego słowa. Kochali tę wolę Pana. Dostosowywali się do tego zdania, do woli Mistrza bez uskarżania się. By być pewnym prawdziwej woli Bożej, zwracali się do Kościoła, eksperta od dobra człowieka, podporządkowując wszystkie aspekty swego życia nauczaniu Kościoła”. Słowo Boże nie tylko stanęło u początków ich wspólnej drogi małżeńskiej, ale przez sakrament małżeństwa ich rodzina stałą się „żywą Ewangelią” królestwa Bożego. Dzięki słuchaniu słowa Bożego Zelia i Ludwik Martin naprawdę byli w sprawach Bożych. Wierzyli w Boga, w wieczność i w duszę nieśmiertelną i umieli z tej wiary wyciągnąć logiczne wnioski. I nauczyli swoje dzieci traktować poważnie wiarę nie jak piękną, lecz nierealną tradycję, ale jako siłę, która prowadzi do zjednoczenia z Tym, który sam się przedstawił jako Prawda, Droga i Życie.
Wydaje się, że potrzeba odkrycia Słowa Bożego jest dla dzisiejszego człowieka mocno nagląca. Powód? Ono uczy nas: godnego życia, szacunku dla innych, brania odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, odkrywania bogactwa świata, rezygnacji z „ulepszaczy” organizmu, jak narkotyki, alkohol czy cyberprzestrzeń. Pomaga więc żyć prawdziwie, a nie na niby, chroni przed zanurzeniem w powierzchowny konsumpcjonizm, porządkuje sferę myśli, uczuć i pragnień. Biblia była, jest i będzie księgą życia. I wciąż przemawia do nas pięknym językiem, pełnym wymownych obrazów, zapraszając do wypłynięcia na głębię i zaczerpnięcia ożywczego tchnienia Bożego Ducha.
ks. Leszek Smoliński
Napisz komentarz
Komentarze