Pierwszy zeznawał Andrzej Robacki, były burmistrz Gostynina, wieloletni radny miejski: „Z tego co wiem, pani wiceburmistrz Jadwiga K. wykonywała zarządzenia burmistrza i nie miała praktycznie innego wyjścia. W tym czasie większość mieszkańców wierzyła, że taka inwestycja może powstać. To była szansa dla Gostynina. Sprawa potoczyła się inaczej. O szczegółach nie wszyscy wiedzą. Ja też ich nie znam. Nas radnych bulwersowała głównie sprawa wypłaty”. „Ja też byłem burmistrzem miasta Gostynina i też wydawałem różnego rodzaju zarządzenia i każdy pracownik, który podlegał burmistrzowi musiał je wykonywać”. „Ja myślę, że to nie były kompetencje pani wiceburmistrz. Wszystkie decyzje podejmował osobiście burmistrz Ś.”
„Praktycznie od początku, czyli od 2003 r. zastanawiałem się, czy projekt term jest realny. Wyraziłem nawet zdanie, że jest to urojenie burmistrza”.
„Wszystkie nasze wątpliwości były zbywane przez burmistrza Ś. Nawet wstyd o tym mówić, w jaki sposób były one zbywane. Każdy z pracowników bał się Ś. Dwa lata byłem burmistrzem, później długo byłem radnym, znam panią K., jej kompetencje, fachowość i to nie ona powinna zasiadać na ławie oskarżonych. Burmistrz Ś. wszystkie nasze uwagi i zastrzeżenia zbywał i ośmieszał wręcz radnych. Była część radnych, która rozumiała te zastrzeżenia, a była część radnych, która popierała burmistrza. Na tej ławie powinna zasiąść inna osoba, a nie pani Jadwiga K.”
Agnieszka Korajczyk-Szyperska, radna miejska w latach 2002-2014 podtrzymała wszystkie zeznania, które złożyła w Warszawie. To ona wraz z grupą radnych złożyła zawiadomienie do CBA o możliwości popełnienia przestępstwa przez burmistrza miasta Gostynina w związku z niegospodarnością przy inwestycji term gostynińskich. „Pojawiła się sytuacja taka, że grupa radnych dowiedziała się o tym, że burmistrz miasta Gostynina zadecydował o wypłacie środków z budżetu miasta firmie, która miała realizować inwestycję. Niewiele w tym temacie się wydarzyło. Nie wszystkie warunki umowy, jaka została zawarta między koncesjonariuszem a gminą zostały zrealizowane”.
„Zawsze kiedy radni pytali burmistrza Włodzimierza Ś. o realizację term, to słyszeli, że jest to jego sprawa i że to on ten projekt zrealizuje a nie radni”. „Byliśmy w opozycji do burmistrza, nie byliśmy dopuszczani do głosu, nasze uwagi były zbywane albo pozostawały bez odpowiedzi, byliśmy traktowani jak powietrze. Nie dostawaliśmy jako radni szczegółowych informacji. W mojej ocenie słyszeliśmy tylko informacje takie, które mogliśmy usłyszeć. Pan burmistrz z panią zastępcą przekazywali tylko takie informacje, które chcieli przekazać. O pewnych faktach radni nie byli informowani. Nie udzielano nam informacji na pewne pytania. Odpowiedzi były zdawkowe”.
Skarbnik Miasta Gostynina Bożena Sokołowska ujawniła kulisy podpisania „termalnej faktury”. „Pamiętam te dwie faktury. Jedna była na dużą kwotę - ok. 6 mln zł – częściowa faktura za dokumentację. Mnie w tym czasie nie było w wydziale. Nawet nie było mnie w urzędzie. Zostałam poproszona do gabinetu burmistrza Włodzimierza Ś., żebym potwierdziła, że te środki finansowe znajdują się w budżecie. Sugerowałam, żeby nie płacić tej faktury, bo jeżeli nie dostaniemy dotacji, to jest to duże obciążenie dla gminy. Usłyszałam, że umowa o dofinansowanie miała być podpisana w tym roku, w którym ta faktura miała być zapłacona. Niestety, pan burmistrz tak się zachował, że musiałam potwierdzić, że te środki w budżecie się znajdują. Kiedy kilkukrotnie sugerowałam, żeby tej faktury nie podpisywać, burmistrz Włodzimierz Ś. tak po prostu rzucił przede mną długopis, żebym potwierdziła, że te środki w budżecie się znajdują. W biurze burmistrza był wtedy na pewno prezes spółki „Termy Gostynińskie”. Pan burmistrz złożył swój podpis i wydał dyspozycję, aby ta faktura została zapłacona”.
„Pomysł budowy term wyszedł od burmistrza Włodzimierza Ś. Wyłoniono spółkę „Termy Gostynińskie”, która miała wybudować termy gostynińskie. Sugerowałam burmistrzowi, że nie należy płacić za faktury. Burmistrz podjął jednak decyzję. Ja tylko wykonywałam dyspozycje. Decyzja o wydaniu pieniędzy była indywidualną decyzją burmistrza”.
Andrzej Szyszka - były pracownik Urzędu Miasta Gostynina i naczelnik wydziału do spraw rozwoju i pozyskiwania środków finansowych: „Jako wydział przygotowywałem wniosek do regionalnego programu operacyjnego woj. mazowieckiego na lata 2007-2013. Wniosek dotyczył uzyskania dofinansowania dla projektu „Termy Gostynińskie” ze środków Unii Europejskiej. Na tę okoliczność nieprawidłowości składałem zeznania w CBA w Warszawie”.
„Projekt term został wpisany jako projekt kluczowy. Ówczesny burmistrz i zarząd woj. mazowieckiego podpisali preumowę. Moja rola sprowadzała się do tego, by złożyć projekt, licząc na to, że projekt otrzyma dofinansowanie. Nie było wszystkich załączników. Kluczowe było pozwolenie na budowę, którego nie było. Pozwolenie na budowę było obligatoryjnym załącznikiem”.
„Było zadanie do realizacji. Dostałem polecenie szukania jakiegoś dofinansowania. Była decyzja burmistrza, żeby pisać wniosek. Ryzyko było, że złożenie wniosku nie jest tożsame z uzyskaniem z automatu dofinansowania, ale nie składając wniosku była pewność, że takiego wsparcia się nie otrzyma. Wniosek jak i załączniki podpisywał ówczesny burmistrz. Ja podlegałem bezpośrednio pod burmistrza”.
Pełnomocnik Urzędu Miasta Gostynina: „Kto podejmował finalnie te kluczowe, najważniejsze decyzje co do realizacji tego projektu?”
Andrzej Szyszka: „Burmistrz, zdecydowanie burmistrz, jednoosobowo. To była osoba, która sama podejmowała decyzje. To była decyzja przełożonego. Burmistrz był na tyle stanowczy, że nie szło dyskutować”.
Wioletta Jasiak-Pyś otrzymała karę porządkową w kwocie 1000 zł za niestawiennictwo na rozprawie.
Sędzia każdemu świadkowi zadaje pytanie: „Czy wie pan/pani o co jest ta sprawa?”. Dwóch ostatnich świadków nie miało pojęcia.
Krzysztof Malec - prezes spółki Termy Gostynińskie od lutego do czerwca 2011 r.: „Nie mam pojęcia o co jest ta sprawa. Pani wiceburmistrz jest oskarżona. Ja byłem od początku dyrektorem operacyjnym, wiceprezesem, a potem prezesem spółki „Termy Gostynińskie”. Spółka zawarła umowę z gminą na zaprojektowanie i wybudowanie obiektu Centralny Park Rekreacji, Balneologii, Turystyki i Wypoczynku „Termy Gostynińskie”. Wszelkie dokumenty, które my podpisywaliśmy, były podpisywane przez burmistrza, więc nie rozumiem o co tu chodzi. Wszelkie kontakty i decyzje były podejmowane przez burmistrza. Z panią K. były tylko jakieś sporadyczne spotkania. Wszelkie sprawy były uzgadniane z burmistrzem. Pani K. była tylko zastępcą. Z panią K. rozmawialiśmy tylko luźno o projekcie tylko wtedy, gdy czekałem na wizytę u burmistrza”.
Jako ostatni zeznawał Dariusz Bobko, który w „Termach Gostynińskich” był członkiem zarządu przez 4 miesiące w 2011 r.
christo
Napisz komentarz
Komentarze