Jako pierwszy stawił się świadek Waldemar Robak, emeryt, były wicedyrektor zakładu karnego w Płocku, który podjął pracę w spółce "Termy Gostynińskie". Był tam wiceprezesem zarządu.
"Na stanowisko powołał mnie prezes Dariusz Zawidzki. Zrezygnowałem ze względów osobistych - ponosiłem zbyt duże koszty". "Spółka Termy Gostynińskie miała zaległości finansowe: niezapłacone faktury, zaległości skarbowe, wynagrodzenia, opłaty, czynsz, media". "Byłoby morderstwem dla spółki i dla samego Gostynina, żeby z tego projektu zrezygnować". "W 2009 r. wybuchł kryzys finansowy i gospodarczy i to zdecydowanie ograniczyło chęć inwestorów do podejmowania inwestycji".
"Burmistrza i panią wiceburmistrz widziałem tylko na sesji Rady Miejskiej w Gostyninie". "Może byłem zbyt naiwny, ale skoro do finansowania tego projektu włączają się instytucje rządowe, projekt jest zaawansowany w tym sensie, że pracuje się nad nim, opracowuje się plany inwestycyjne, plany operacyjne, jest włączony w obieg funduszy unijnych, no to wydawało mi się, iż jest to sprawa jak najbardziej realna". "Istniała szansa na to, że fundusze zostaną przyznane. Pamiętam, że w trakcie sesji rady miasta toczyła się dyskusja, która nie przekreśliła możliwości przyznania tych środków".
Jako drugi na salę rozpraw wszedł Dariusz Zawidzki, były wiceprezydent Płocka, były wiceburmistrz Sochaczewa oraz były prezes spółki "Termy Gostynińskie". Zeznawał najdłużej ze świadków, bo ponad godzinę.
"Rozumiem, że sprawa dotyczy inwestycji Termy Gostynińskie. Centralny Park Rekreacji, Balneologii, Turystyki i Wypoczynku był to projekt kluczowy. Tak był zakwalifikowany w budżecie województwa mazowieckiego. Była to najważniejsza inwestycja z punktu widzenia władz miasta Gostynina. Kluczową sprawą dla projektu była dotacja od zarządu województwa mazowieckiego, która miała wynosić 72 mln zł. Rozpoczęto prace projektowe. Okazało się, że ta dotacja nie napływała. Dlatego też projekt nie został zrealizowany. To była dotacja z regionalnego programu operacyjnego. Był to jeden z trzech projektów kluczowych dla województwa. W tym wydaniu kwota wynosiła 285 mln zł. Projekt został tak wyliczony, żeby powstała luka finansowa w kwocie 72 mln zł i to było przedmiotem dotacji. To nie była sprawa zawieszona w próżni dlatego, że gmina miasta Gostynina posiadała już preumowę mówiącą o tej kwocie środków dla gminy miasta Gostynina. Władze zainwestowały w projekt. Z punktu widzenia wykonawcy, jakim była spółka "Termy Gostynińskie" to było realne rozpoczęcie inwestycji. Wszystkie media nagłaśniały ten temat. Nic wówczas nie wskazywało na to, że dotacja nie zostanie dostarczona".
"Byłem w spółce od lipca 2011 r. Na początkowym etapie spółka nie brała pod uwagę, że nie dostanie dofinansowania. To był jeden z trzech kluczowych projektów dla województwa mazowieckiego. W 2011/2012 r. środki na termy w Gostyninie zostały przeniesione do rezerwy. Przestały być kluczowe. Wówczas chcieliśmy mieć możliwość realizacji tego celu bez dotacji, poprzez pozyskanie inwestora zewnętrznego. W 2012 r. podpisano aneks, który dawał spółce możliwość realizacji tego projektu, w przypadku kiedy tej dotacji nie będzie. Spółka poczyniła pewne starania pozyskania inwestorów, jednak w efekcie nie dało to zamierzonego skutku. Wówczas wokół projektu działo się politycznie wewnętrznie niedobrze. Tam była silna opozycja, która go bojkotowała, jakieś doniesienia, wielokrotnie jeździliśmy na różne przesłuchania do służb". "Nie udało się zrealizować tego planu. Okazało się, że dotacja była kluczowa dla inwestycji i tylko w ten sposób można było ją zrealizować, czego wcześniej nie wiedzieliśmy. To był taki projekt, taka inwestycja, która pochłonęła wiele energii i determinacji wszystkich zaangażowanych i szkoda, że to się tak skończyło".
Sędzia Beata Miecznikowska: "Z kim pan współpracował z władz miasta Gostynina?
Dariusz Zawidzki: "Bezwzględnie twarzą projektu był pan burmistrz Włodzimierz Ś., który był inicjatorem, twórcą tego pomysłu i był najbardziej zaangażowany".
"Do realizacji nie doszło z tego powodu, że nie było dotacji. W efekcie nie zakupiliśmy ziemi. Ten temat był przedmiotem walki politycznej, a nowy burmistrz nie był już zainteresowany realizowaniem tej inwestycji. Miasto Gostynin wycofało się z przetargu na ziemię. Spółka Termy Gostynińskie wystąpiła o zwrot wadium. Spółka wygrała sprawę w sądzie i odzyskała pieniądze. Przed wyborami nie było klimatu na realizację tego przedsięwzięcia".
"Spółka była w pełni przygotowana do realizacji projektu. Byli zatrudnieni ludzie do nadzoru branżowego, specjaliści, księgowa, pomoc biurowa, czyli ludzie na pełnych etatach. Uznałem, że to jest przedwczesne i na tym etapie niepotrzebne i generowało zbędne koszty dla spółki i dokonałem redukcji zatrudnienia. Zmieniłem też siedzibę na dużo tańszą. Ta spółka nie posiadała pieniędzy. Pieniądze przyjęte przez spółkę Termy Gostynińskie z gminy miasta Gostynina za realizację projektu były przekazane do głównego wykonawcy - Alpex-Inwest. W spółce pozostała niewielka część pieniędzy. W spółce Termy Gostynińskie pozostało 5%".
Prokurator Marcin Kowalski zapytał świadka: "Kto przyniósł fakturę do urzędu"?
Dariusz Zawidzki: "Nie pamiętam, nie było mnie wtedy, nie wiem jak kluczowa faktura trafiła do urzędu. Wówczas prezesem był pan Malec. Kto by nie dostarczył, to było za jego wiedzą. Nie miałem z tym nic wspólnego".
Przed południem zeznania złożył Jerzy Kwieciński, który w latach 2005-2008 pełnił funkcję wiceministra rozwoju regionalnego. Był bezpośrednio odpowiedzialny za koordynację polityki rozwoju kraju i polityki spójności (Strategia rozwoju kraju 2007-2015 i Narodowa strategia spójności 2007-2013) oraz za negocjacje z Komisją Europejską. Uczestniczył w przygotowaniu programów operacyjnych.
"Nie wiem o co jest ta sprawa. Temat term gostynińskich jest mi znany. O sprawie dowiedziałem się z zawiadomienia, które otrzymałem".
Sąd: "Na czym polegała pana rola i współpraca z gminą miasta Gostynina?"
Jerzy Kwieciński: "Byłem wiceprezesem Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości. Firma ta została wybrana jako doradca dla Urzędu Miasta Gostynina. Projekt Termy Gostynińskie był jednym z pierwszych projektów w Polsce, który miał być realizowany jako projekt hybrydowy w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Środki, które miały pochodzić na realizację tego projektu były to środki publiczne od samorządu, ale również fundusze europejskie i środki od inwestora prywatnego".
"Z perspektywy lat, był to bardzo dobry pomysł dla rozwoju lokalnego i dla Mazowsza. Projekt miał szansę realizacji. Była to bardzo odważna i bardzo dobra koncepcja na rozwój rynku lokalnego. Sam zajmowałem się koordynacją projektów PPP w rządzie. Studium wykonalności wykonał najlepszy specjalista, pan Długosz. Współpracowałem z panem burmistrzem, panią K. i panem Andrzejem Szyszką. Był to bardzo dobry zespół: pana burmistrza, który miał wizję i jego współpracowników. Mając kontakt z wieloma samorządowcami w kraju, mogę powiedzieć, że był to bardzo dobry zespół. Ten projekt był wyzwaniem. Nie mieliśmy sukcesów w realizacji projektów PPP. To był duży, skomplikowany projekt. Te termy stanowiły szansę rozwoju dla Gostynina i ziemi płockiej. To był jeden z kluczowych projektów. Myślę, że w przyszłości takie termy powstaną, jeśli nie w Gostyninie to w Płocku. Pomysł na termy w Gostyninie był i nadal jest wspaniałym pomysłem. Musi się tylko znaleźć inwestor".
christo
Napisz komentarz
Komentarze