Moja żona to piękna i wspaniała kobieta, mama dwóch synów - sześcioletniego Antosia i dwunastoletniego Mikołaja. Miłość połączyła nas już w szkole i ten stan czujemy w naszych sercach do dziś. Dobro innych zawsze było dla niej ważne, dlatego wybrała zawód pielęgniarki.
Nasza dramatyczna historia zaczęła się w roku 2019. To wtedy, w pewien lipcowy dzień, Martusia pracowała w ogrodzie, a dzieci bawiły się koło niej. Niespodziewanie doszło do pierwszego w jej życiu ataku padaczki...
Na szczęście starszy syn zadziałał błyskawicznie... Dzięki jego interwencji dowiedziałem się, że żona straciła przytomność i natychmiast wezwaliśmy pogotowie. Niestety, badanie tomografii komputerowej i diagnozy kolejnych neurologów nie wykazały nic niepokojącego. Żona studiowała, więc pomyśleliśmy, że to przemęczenie i stres. Z taką myślą żyliśmy przez kolejne dziewięć miesięcy, do kwietnia 2020 roku, kiedy to ponownie pojawiły się drgawki…
Nikt nie podejrzewał najgorszego, bo moja ukochana, młoda dwudziestosiedmioletnia kobieta zawsze czuła się dobrze, dbała o siebie, codziennie ćwiczyła, nigdy nie narzekała na bóle głowy. Postanowiła, że wykona prywatnie rezonans magnetyczny głowy z kontrastem.
Doskonale pamiętam dzień, w którym odebraliśmy wyniki - 22 czerwca 2020 roku. Kupiliśmy wówczas dla naszych synów piętrowe łóżko, którego nie mogli się doczekać… Po otworzeniu koperty nasze nogi ugięły się, a przez ciała przeszedł prąd… To był cios prosto w serce – rozpoznanie: nowotwór mózgu, glejak II stopnia. Wtedy zawalił się nasz świat… Długo płakaliśmy razem… Wciąż trudno o tym pisać bez łez…
Natychmiast zaczęła się walka o życie. 25 sierpnia 2020 roku Marta przeszła ośmiogodzinną, ciężką i trudną operację mózgu. Cała rodzina bardzo się martwiła, gdyż wszystko mogło się zdarzyć. Żona bardzo długo dochodziła do siebie. Wtedy powiedziano nam, że wycięto guza w całości i nie trzeba radioterapii ani chemii. Co pół roku jeździliśmy na kontrole. Moja ukochana nie poddawała się. Ukończyła studia magisterskie, podjęła pracę zawodową, cieszyła się każdą chwilą w rodzinnym gronie.
Niestety, nie wycięto guza z nadmiarem i sukcesywnie odbudowywał się... W lutym bieżącego roku zadecydowano wykonać biopsję, która wykazała, że guz jest bardzo złośliwy. Guz mózgu glejak IV to najgorszy guz w stopniu zaawansowania. To jeden z najbardziej agresywnych i złośliwych nowotworów mózgu! Znów świat, który wspólnie zbudowaliśmy - runął! Pojawiły się myśli, co z dziećmi?
Nie pozwolę, aby guz, który siedzi w głowie mojej żony, zabrał tak wspaniałą kobietę. Dla mojej żony dzieci były i są najważniejsze. Pomimo wczesnego macierzyństwa wspaniale łączyła role matki, uczennicy i studentki. Dwa razy otrzymała nagrodę Prezesa Rady Ministrów, zawsze starała się być sumienną i pracowitą, a pielęgniarstwo to jest to, co kocha. Kocha pomagać innym, ale teraz ona sama potrzebuje pomocy.
To mocna kobieta, która przeszła już bardzo dużo, jednak boję się, że kiedyś może tego nie wytrzymać. Po operacji czeka ją radioterapia i chemioterapia. Bardzo długie leczenie przed nią, ale żeby się zaczęło, potrzebna jest pilna operacja. Niestety guz jest zlokalizowany w bardzo trudnym miejscu, odpowiadającym za sprawność ruchową. Nikt nie daje nam gwarancji, że to ostatnia operacja, mimo wszystko musimy walczyć! Moja żona nie może umrzeć!
Musimy działać jak najprędzej i ratować Martę! Nie każdy chce się podjąć operacji, ponieważ jakikolwiek błąd może spowodować, że Marta nie będzie chodzić. Profesor Libionka, wybitny neurochirurg ze szpitala w Kluczborku, chce podjąć się operacji. Zajmuję się naprawdę trudnymi przypadkami i oferuje pomoc mojej żonie. Niestety pozostawienie guza w głowie mojej żony to pewna śmierć.
Cały koszt operacji, rehabilitacji, leczenia i suplementacji wyszacowano na 200 tysięcy złotych... Jest on tak duży, że nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takich pieniędzy w tak krótkim czasie. Operacja ma odbyć się już w niedzielę, 5 marca!
Nie mam wyjścia, proszę ludzi dobrego serca o pomoc. Błagam, ratujcie moją kochaną żonę i matkę moich synów!
LINK DO ZBIÓRKI:
Napisz komentarz
Komentarze