Decyzja ta jest dla nas bardzo trudna, jednak musimy się kierować dobrem zwierząt już przebywających w naszych domach tymczasowych, oraz nas samych.
Nasza organizacja składa się z sześciu osób, a trzy z nich właśnie oddają się misji macierzyństwa.
Nie mamy wsparcia w postaci kojców czy ziemi od miasta lub gminy. Wszystkie nasze zwierzęta są trzymane w prywatnych domach. W ostatnim czasie doszło do wielu przykrych dla nas sytuacji. Nasza fundacja jest traktowana jak gostynińskie pogotowie ratunkowe dla zwierząt... Policja, Straż Pożarna, czy Gmina podają nasze, prywatne numery telefonów, przez co mamy zgłoszenia przez całą dobę. 22 wieczorem, 2 w nocy, 4, 6 rano... Zgłoszenia dotyczą nie tylko psów i kotów, ale też węży, bocianów, jeży, łabędzi, nietoperzy... Sytuacja doszła do tego, że jedna z gostynińskich służb zadzwoniła do prezes fundacji (kto zna, ten wie jakiej postury) aby złapała łabędzia na polu czy żmiję w garażu... Do tego każdego dnia jesteśmy znieważani i obrażani przez prywatne osoby, które teoretycznie chcą pomóc, ale sami nie mogą.... Z wielkimi pretensjami, niecenuralnymi słowami pytają czemu nie przyjeżdżamy, nie zabieramy wszystkich zgłaszanych zwierzat.... Codziennie słyszymy zarzuty, skargi, złe, bardzo bolesne słowa...
Decyzja ta jest wyjątkowo ciężka. Dla nas Fundacja Dla Zwierząt Animal Ghost to "Dziecko", "oczko w głowie"... Przypominamy, że powstaliśmy tylko i wyłącznie z potrzeby serca. Z chęci niesienia pomocy. Nikt z nas nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia. Nie mamy podpisanej żadnej umowy z miastem, gminą, policją czy strażą pożarną. Bez naszych, prywatnych dopłat organizacja upadłaby już na początku. Każdy z nas pracuje na etacie. I niestety zarobione pieniądze wydaje na fundację... Na paliwo, na leki których brakuje, na telefony, internet... Wiemy że mało kto w to wierzy, ale tak to wygląda. W dodatku są też tak zwane zwierzęta nieadopcyjne, które zostają u nas na stałe. Tak jak Szansa, Chija, Friko, Kazia, czy Ira... Psy i koty, których nikt nie chce, a wymagają farmakoterapii, opieki weterynaryjnej, zoopsychologa i zwykłego codziennego utrzymania. Może naszym błędem było to, że za mało prosiliśmy o darowizny, ale nie chcieliśmy być postrzegani jako następna, naciągająca organizacja. Nawet zbiórki na portalach organizujemy mniejsze niż jest rzeczywista potrzeba... bo... przecież dopłacimy...
Naszym priorytetem zawsze są zwierzaki, ale słowa, które wypowiadają ludzie ranią. Ranią nasze serca... Pomimo tego że udajemy twardych to zwyczajnie boli.
Widocznie nie jesteśmy aż tak twardzi jak nam się wydawało.... W tej chwili trzy osoby z fundacji poświęcają się macierzyństwu i z oczywistych względów nie będą mogły oddawać się fundacji tak jak do tej pory. Przyszedł czas, aby zająć się swoimi rodzinami i sobą.
Musimy wyleczyć, przygotować do adopcji i wyadoptowac zwierzęta, które już są pod naszą opieką. Do tego musimy uregulować długi w lecznicach, które w tej chwili wynoszą ok 5000zł. Wzięliśmy sobie za dużo. Za wysoko postawiliśmy poprzeczkę... Nie dajemy rady fizycznie i psychicznie. Musimy zwolnić. Informacje o zaginionych czy znalezionych przez Państwa zwierzętach oczywiście dalej będziemy umieszczać na naszej stronie. Takie sytuacje prosimy także zgłaszać do Urzędu Miasta lub Gminy. Mamy wielką nadzieją, że większość osób śledzących nasze działania zrozumie tą decyzję.
Z poważaniem,
Zarząd Fundacji Dla Zwierząt ANIMAL G(H)OST
Napisz komentarz
Komentarze