Jeśli nad tym można przejść do porządku dziennego, o wiele bardziej tragiczny jest brak elementarnej wiedzy historycznej, a przede wszystkim brak refleksji nad własną historią. Przebieg posiedzenia i prowadzona w trakcie jego trwania dyskusja, były nie tylko żenujące, lecz chwilami po prostu żałosne.
Wszyscy doskonale wiedzą, także uczestniczy tego posiedzenia, że nazwa ulicy 18 stycznia w Gostyninie upamiętnia tak zwane wyzwolenie miasta przez Armię Czerwoną w 1945 r. Udawanie, że jest inaczej na nic się zda. W polskich miastach wiele jest ulic upamiętniających owo specyficzne wyzwolenie. Przy dzisiejszym stanie badań historycznych nie da się rzetelnie obronić tego wyzwolenia. W 1946 r. mieszkańcy mogli wznosić krzyże i figury upamiętniające koniec wojny, a może nawet wyzwolenie. Jeszcze nie wszystko było bowiem wiadome, jakie konsekwencje dla kraju przynosi rok 1945. My dziś to doskonale wiemy. I wiemy, że wyzwolenia, w znaczeniu przyniesienia wolności, nie było. Nie da się rozdzielić wejścia wojsko sowieckich na ziemie polskie w latach 1944 – 1945 od wprowadzenia komunizmu czy stalinizm w PRL. Takie rozróżnienie jest efektem ewidentnego nieuctwa w zakresie historii. Nawet ostatni akapit na str. 532 z cytowanej na posiedzeniu monografii „Dzieje Gostynina od XI do XXI w.”, choć eufemistycznie, daje jednoznaczną wskazówkę. Nie uda się zaklinanie tej historycznej prawdy. Jest ona zbyt oczywista. Ale mamy również do czynienia z typowym odwracaniem kota ogonem. Do daty dziennej osiemnastego stycznia wystarczy dopisać inny rok i wszystko będzie w porządku. Cóż za pokrętne myślenie. Propozycje, które usłyszałem: 18 I 1919 jako początek konferencji paryskiej po zakończeniu I wojny światowej, czy dzień założenia PCK są zdumiewające. O ile wiem, w Gostyninie już jest ulica nosząca imię Polskiego Czerwonego Krzyża. A czy początek konferencji w Paryżu stanowi tak wielkie wydarzenie dla Gostynina, że trzeba go honorować nazwą ulicy? Można powiedzieć, że ma obowiązywać zasada: „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Gratuluję pomysłu, ostatecznie osiemnasty stycznia jest w zimie, a one niekiedy bywają mroźne! Aczkolwiek zaskoczyła mnie jedna kwestia. Jest nią informacja burmistrza przesłana wojewodzie mazowieckiemu o tym, że w Gostyninie nie ma nazw ulic podpadających pod ustawę dekomunizacyjną. W tym przypadku Pan Burmistrz wykazał się ewidentnym brakiem refleksji.
W pewnym momencie tej żałosnej dyskusji straciłem rozeznanie czy chodzi o sprawy formalne czy merytoryczne. Czy 18 stycznia jest dobry czy zły? Czy zła jest nazwa 1 grudnia 1939 r.? Czy Gostyninianie rozstrzelani w Woli Łąckiej też nie zasługują na upamiętnienie? Czy wreszcie chodzi o stronę formalną zmiany nazwy ulicy bez zapytania mieszkańców itp.? Usłyszałem, że mieszkańcy utożsamiają się z nazwą ulicy 18 stycznia. Ciekawe. Rzadki dziś przypadek tożsamości przez nazwę ulicy. Rozumiem miasta średniowiecza i nazwy ulic Rzeźników, Krawców i inne, ale nazwa 18 stycznia elementem tożsamości, no, no. Kilka lat temu w Gostyninie zniesiono nazwy ulic Bolesława Bieruta, Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Marchlewskiego, Mariana Buczka. Czy mieszkańcy tych ulic też określali swoja tożsamość przez osoby patronów? Nawet paryski komunard (a nie komunista) Jarosław Dąbrowski stracił swoja gostynińską ulicę.
Żałosne było to posiedzenie. Żenujący poziom dyskusji, odsłaniający wiedzę i mentalność jej uczestników. Jeśli nawet utrzymana będzie nazwa ulicy 18 stycznia z jakimkolwiek rokiem, zawsze będzie ona kojarzona z „wyzwolenie” w 1945 r. Ale podpowiem, że 18 stycznia 1993 r. ukazał się pierwszy numer „Tele Tygodnia”. I to jest dobry patronat i adekwatny do omówionej dyskusji.
Przemysław Nowogórski
Napisz komentarz
Komentarze