Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jaką rolę pełni w życiu ludzkim serce, kojarzone najczęściej z różnymi odcieniami miłości.
Wiosna to czas wzrostu, ale również poszukiwania nowych rozwiązań, wzorców. W tym kontekście cały czas pojawia się naczelny motyw tych poszukiwań – miłość.
Mimo iż dorosły postrzega świat zupełnie inaczej niż dziecko, to jednak warto zatrzymać się na progu zdumienia i obudzić w sobie dziecięcą fascynację.
Pełnia objawienia Bożego dokonała się w Osobie Jezusa Chrystusa. A jednak od czasu do czasu słyszymy o różnych objawieniach prywatnych. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Fatima, której niezwykłe przesłanie jest określane mianem „najważniejszego objawienia XX w.”.
Wiosna, podobnie jak życie duchowe człowieka, zawiera w sobie wewnętrzny dynamizm. Dzięki temu wybudza nas z letargu i marazmu, otwiera na marzenia o przyszłości.
Jak refren są powtarzane w czasie pandemii Covid-19 zalecenia: dezynfekcja, maseczka, dystans.
Obserwacja codzienności zdaje się wskazywać, że wielu ludzi nie stara się odkrywać głębi życia. Powodów można by pewnie wymieniać całe mnóstwo, wśród nich lęk i niechęć do przekraczania granic własnej wygody.
Czas wielkanocny, który Kościół celebruje aż do Zesłania Ducha Świętego, stanowi dla wierzących w Chrystusa niegasnące źródło nadziei. Natomiast szczególnym znakiem nadziei dla współczesnego świata jest Święto Miłosierdzia Bożego.
Opowiadał mi pewien człowiek, że otrzymał zaproszenie na tajemniczo brzmiącą okoliczność: rocznica śmierci Jezusa. Odpowiedział, że nie jest zainteresowany, bo jako katolik celebruje zmartwychwstanie.
Kłucie serca, nieprzespane noce, złość, wrogość, nienawiść… i wiele jeszcze innych dolegliwości dotyka… zazdrośnika.
W wielu miejscach nauczania papieża Franciszka – 13 marca br. mija 8. rocznica jego pontyfikatu – jest mowa o rewolucyjnej mocy czułości. To odpowiedź następcy św. Piotra na cywilizację obojętności i pandemię indywidualizmu.
Kiedy chcemy zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, warto zatrzymać się na chwilę refleksji. I sięgnąć pamięcią do najlepszych wzorców.
Warto szukać w życiu inspiracji. Wśród ludzi, sytuacji, ale również pośród interesujących lektur. Refleksja nad czytanym tekstem niejednemu otwiera oczy i budzi wrażliwość na to, co umyka nam w biegu codzienności.
Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Ta myśl, jakże prosta w swoim brzemieniu, ma jednak konkretne odniesienie i przełożenie na codzienność podzielonego i chorego świata w nas i wokół nas.
Nie chodzi bynajmniej o lokal gastronomiczny z włoskim jedzeniem. Rzecz dotyczy jednego z włoskich gigantów ducha - św. Jana Bosko (1815-88), którego wspomnienie liturgiczne przypada na 31 stycznia.
Największą zasługą św. Franciszka Salezego (1567–1622), którego wspomnienie przypada w liturgii Kościoła katolickiego 24 stycznia, było stworzenie podstaw duchowości świeckich.
Coś się nam zagubiło we współczesnym świecie. Chodzi o pierwszeństwo życia duchowego. A co za tym idzie, zatracił się język potrzebny, aby o tym mówić. Warto więc zejść na poziom swoich najgłębszych pragnień, które zostały niejednokrotnie pokryte warstwą masek i pozorów.
Jeden z największych teologów XX wieku Karl Rahner, parafrazując słowa André Malraux, stwierdził, że „chrześcijanin XXI wieku będzie mistykiem albo go w ogóle nie będzie”.
W Nowym Roku uświadamiamy sobie, że przeszłość jest wstępem czasów, które dopiero nadejdą. Teraźniejszość jest konsekwencją przeszłości i buduje naszą przyszłość. Zatem w drogę!
Czego możemy nauczyć się od małego dziecka? Oprócz beztroskiego życia, które z perspektywy dorosłego wydaje się iluzją, z pewnością zdumienia i zachwytu rzeczywistością świąt Narodzenia Pańskiego, w czasie których brzmi dobra nowina: „Narodziło się nam dziecię”.
Zbliżają się najbardziej rodzinne święta. Ale z racji na panującą atmosferę coraz trudniej cieszyć się obecnością najbliższych. Z pewnością „puste miejsce” przy wigilijnym stole będzie mieć dodatkową wymowę. A może już nie tylko jedno puste?